Załoga Atlantisa po raz ostatni opuściła wahadłowiec na kosmiczny spacer. - Dwaj kosmonauci amerykańskiego wahadłowca wyszli w poniedziałek na zewnątrz Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS), by przenieść jej zbiornik z tlenem i dokonać kilku innych drobniejszych prac montażowych - poinformowała amerykańska Państwowa Agencja Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej (NASA).
Ten trzeci i zarazem ostatni w trakcie obecnego lotu Atlantis kosmiczny spacer załogi trwał około sześciu godzin. Wyjście astronautów Roberta Satchera juniora i Randolpha Bresnika z ISS opóźniło się o blisko godzinę, gdyż w skafandrze tego pierwszego odpadł zawór butli z wodą. Awarię szybko usunięto, ale niezbędna była kontrola szczelności.
Praca "pod burzą"
Później kosmonautom szybko udało się zainstalować ważący ponad pół tony zbiornik, dostarczony na ISS przed tygodniem. Urządzenie podłączono do śluzy, pozwalającej wychodzić ze stacji w otwartą przestrzeń kosmiczną.
Podczas prac w kosmosie wzrok Bresnika przyciągnęły burze z piorunami, widziane z wysokości 355 kilometrów. - Gdzie jesteśmy? - Zapytał. W odpowiedzi usłyszał, że nad Mikronezją.
Lądowanie Atlantis na przylądku Canaveral na Florydzie przewidziane jest na sobotę czasu polskiego, skąd wahadłowiec wystartował 16 listopada.
Na Ziemi Bresnika powita m. in. jego mała córeczka, która urodziła się w sobotę - w kilka godzin po tym, gdy jej tata zakończył swe pierwsze wyjście w otwartą przestrzeń kosmiczną.
Źródło: PAP, lex.pl