Znów można wiercić w Zatoce Meksykańskiej


Administracja prezydenta Baracka Obamy ogłosiła zniesienie obowiązującego od pół roku moratorium na wiercenia w dnie Zatoki Meksykańskiej. Zostało ono ogłoszone po zatonięciu platformy wiertniczej Deepwater Horizon koncernu BP i wycieku ropy do zatoki. Zniesienia zakazu wierceń domagał się przemysł naftowy, m.in. koncern BP, powołując się na straty gospodarcze.

Koncern BP ostrzegał, że utrzymywanie moratorium na wiercenia naftowe w Zatoce Meksykańskiej uniemożliwiłoby mu realizację zobowiązań płatniczych wobec poszkodowanych w wyniku zawinionej przez niego katastrofy ekologicznej.

Firma ostrzegała też, że zakaz dalszych wierceń postawiłby pod znakiem zapytania udział BP w sfinansowaniu ambitnego planu naprawy szkód w Zatoce Meksykańskiej.

Ryzyko wycieków mniejsze?

Michael Bromwich, dyrektor agencji nadzorującej wiercenia podmorskie, powiedział, że minie jeszcze "co najmniej kilka tygodni" zanim wydane zostaną zgody na wznowienie wierceń.

Szef amerykańskiego resortu spraw wewnętrznych Ken Salazar zapewnił, że nowe zasady, wprowadzone po zatonięciu Deepwater Horizon, zredukowały ryzyko katastrofalnych wycieków ropy.

20 kwietnia 2010 roku wybuch w Zatoce Meksykańskiej spowodował pożar i zatonięcie platformy. Zginęło 11 pracujących tam robotników. Z uszkodzonego szybu zaczęła się wydobywać ropa do wód Zatoki Meksykańskiej. Wypłynęło w sumie 4,9 mln baryłek ropy, zanim w lipcu udało się tymczasowo zatamować wyciek.

BP ponosi miliardowe koszty

Przyczyną największej w historii USA katastrofy ekologicznej były głównie zaniedbania BP, który dzierżawił platformę i prowadził na niej prace wiertnicze. Zawiodła głowica przeciwerupcyjna i jej obudowa. Wini się też rząd USA, który nie dopilnował, by koncern wprowadził odpowiednie zabezpieczenia.

Wyciek w Zatoce Meksykańskiej kosztował naftowego giganta już ponad 8 miliardów dolarów. Kolejne 20 miliardów BP zarezerwowało na wypłatę odszkodowań dla poszkodowanych w wyniku ekologicznej katastrofy.

Źródło: PAP