Złamany kręgosłup, brak zasięgu. Tracił nadzieję i nagrał pożegnanie


Myślałem, że to mój koniec. Wiedziałem, że krwawię w kilku miejscach i dzikie zwierzęta mogą to wyczuć - wspomina motocyklista, który ciężko ranny spędził ponad dobę, leżąc w lesie. Został uratowany dzięki temu, że niemal 30 godzin później w pobliżu przypadkowo zatrzymali się dwaj inni kierowcy jednośladów.

Do zdarzenia doszło 15 października na leśnej drodze w amerykańskim stanie Luizjana, jednak dopiero teraz ujawniono jego szczegóły i dramatyczne nagranie.

41-letni Kevin Diepenbrock wybrał się ze znajomym na przejażdżkę motocyklami. W trakcie jazdy zderzyli się i spadli po stromym zboczu ponad 30 metrów w głąb lasu.

Ciężko ranny i bez zasięgu

Kevin nie pamięta momentu wypadku, w wyniku którego złamał 12 żeber, miał przebite płuca i złamany kręgosłup. Na krótko stracił przytomność, jednak dość szybko ją odzyskał. - Nie byłem w stanie się poruszyć. Próbowałem zmienić pozycję, by móc wstać, ale nie byłem w stanie - wspomina.

Zdołał wyciągnąć telefon i próbował nim wezwać pomoc: dzwonił na numer alarmowy, wysyłał SMS-y, pisał posty na Facebooku. Nikt nie odebrał jednak jego wezwań, ponieważ w miejscu, w którym leżał, nie było zasięgu telefonii komórkowej. Słyszał pojazdy jeżdżące nad nim drogą, ale nie był w stanie krzyczeć - wewnętrzne obrażenia uniemożliwiały mu nabranie powietrza w płuca.

Mijały godziny i Kevin Diepenbrock zaczął tracić nadzieję na ratunek. Zaczął telefonem nagrywać filmy, które miały być pożegnaniem z rodziną. Słychać na nich m.in., jak cichym głosem wyznaje bliskim, że ich kocha, a także przeprasza, że "był głupi".

"Wiedziałem, że krwawię"

Gdy zapadła noc, mężczyzna zdał sobie sprawę, że będzie łatwą ofiarą dla żyjących w lecie niedźwiedzi, węży i innych groźnych stworzeń. - Myślałem, że to mój koniec. Wiedziałem, że krwawię w kilku miejscach i one mogą to wyczuć - wspomina.

Ranny motocyklista mimo wszystko przetrwał noc, jednak jego telefon się rozładował. Mężczyzna był bliski utraty wszelkiej nadziei. Wtedy, jak sam mówi, zdarzył się cud. Akurat w pobliżu zatrzymało się dwóch innych motocyklistów, by zaczerpnąć wody. Usłyszeli jego ciche wołania.

- Nie było powodu, by ktokolwiek miał mnie usłyszeć w tym stanie, z taką ilością powietrza, jaką byłem w stanie nabrać w płuca. To naprawdę cud - podkreśla.

Ciężko rannego przewieziono do szpitala, gdzie udzielono mu pomocy medycznej. Lekarze przewidują, że wróci do pełnej sprawności, zostaną jedynie blizny jako "pamiątki" po wypadku. - Mam nadzieję, że po tym będę lepszym człowiekiem - mówi.

29-letni kolega, z którym Kevin Diepenbrock się zderzył, nie przeżył wypadku.

Autor: mm//rzw / Źródło: Washington Post, ENEX