Wygląda na to, że FBI rozwiązało sprawę zaginięcia w 2009 roku Brittanee Drexel z Rochester w stanie Nowy Jork. Szczegóły są przerażające: nastolatka była gwałcona, została zamordowana, a sprawcy jej ciało rzucili na pożarcie aligatorom.
Agent FBI Gerrick Munoz szczegóły przedstawił przed sądem federalnym. Znane są one głównie dzięki wiedzy operacyjnej oraz zeznaniom kilku świadków.
Morderca przypadkowym świadkiem
Jeden z nich to Taquan Brown, który odsiaduje w innej sprawie wyrok 25 lat więzienia za morderstwo. Miał on widzieć ostatnie momenty życia Drexel.
Brown zapewnia, że spotkał 17-latkę, gdy ta była więziona od kilku dni w "dziupli" porywaczy w McClellanville w Karolinie Południowej. Widział tam rok od niej młodszego Da’Shauna Taylora oraz kilku innych mężczyzn, którzy "wykorzystywali seksualnie dziewczynę".
Znalazł się tam przechodząc na zaplecze, na którym miał oddać pieniądze ojcu Taylora. Gdy mężczyźni rozmawiali, Drexel podjęła próbę ucieczki i została zastrzelona przez jednego z porywaczy. Brown słyszał dwa strzały.
Ciała dziewczyny nigdy nie odnaleziono. Munoz opowiedział jednak przed sądem, że "kilku świadków" zeznało śledczym, iż zostało ono wrzucone do pobliskiego stawu, w którym żyją aligatory. Mordercy pozbyli się zwłok, bo o porwaniu stało się głośno w amerykańskich mediach.
Złapali go i wypuścili
Taylor złapany został w 2011 roku przy okazji kradzieży w restauracji McDonald’s. Przyznał się wówczas, że poznał Drexel gdy ta zatrzymała się w hotelu w Myrtle Beach i zawiózł ją do McClellanville. Tam też stwierdzono ostatnią aktywność jej telefonu. Dzięki współpracy z organami ścigania Taylora warunkowo wypuszczono.
Teraz, gdy na sprawę rzucono nowe światło, postawione zostaną mu zarzuty federalne. Jeśli zostanie mu udowodniona wina może zostać skazany na dożywocie. Dane pozostałych sprawców nie są znane lub póki co nie zostały ujawnione.
Autor: iwan/gry / Źródło: tvn24.pl, foxnews.com
Źródło zdjęcia głównego: CC BY 3.0 | Jerzystrzelecki