- To mały krok dla człowieka, ale wielki krok dla ludzkości - rzekł Neil Armstrong i jako pierwszy człowiek stanął na Księżycu. Po powrocie do domu on i cała załoga Apollo 11 byli witani jako bohaterowie. Jednak jak się okazało po ponad 40 latach, na Ziemi przywitała ich też biurokracja. Kosmonauci musieli wypełnić bowiem deklarację celną. Urzędnik na Hawajach w rubryce "miejsce odlotu" wpisał: Księżyc.
Apollo 11 do lotu na Księżyc wystartował z Przylądka Canaveral 16 lipca 1969 roku. Kapsuła z Neilem Armstrongiem, Michaelem Collinsem i Edwinem Aldrinem powróciła na Ziemię osiem dni później, 26 lipca. Kosmonauci spadli do Pacyfiku około 1,5 tysiąca kilometrów na południowy zachód od Hawajów.
Z wody podjął ich śmigłowiec z lotniskowca USS Hornet, który znajdował się 21 kilometrów dalej. Na pokładzie okrętu spędzili dwa kolejne dni i 26 lipca dotarli na Hawaje, lądując na lotnisku w Honolulu.
Ponadczasowy dowcip
Na amerykańskiej ziemi bohaterów ludzkości powitała jak najbardziej nie-bohaterska biurokracja. Na lotnisku przedstawiono im do wypełnienia deklarację celną.
Jako przewoźnika wpisano: NASA. Numer lotu: Apollo 11. Miejsce odlotu: Księżyc. Trasa całej podróży została opisana: Przylądek Kennedy'ego - Księżyc - Honolulu. W rubryce "bagaż" wpisano: próbki skał księżycowych i pył księżycowy. Do deklaracji celnej miał być także dołączony dokładny spis bagażu, ale nie został udostępniony przez NASA.
Kolejnym humorystycznym elementem był sposób wypełnienia rubryki dotyczącej zdrowia "pasażerów". Na pytanie o "inne warunki na pokładzie, które mogą spowodować rozprzestrzenianie się infekcji", astronauci odpowiedzieli "to jeszcze zostanie ustalone".
Groźni przybysze z Kosmosu
Ostatnia rubryka była wyrazem obaw naukowców, którzy nie byli pewni, czy na Księżycu nie żyją jakieś groźne i nieznane mikroby. Z obawy o przywiezienie na Ziemię kosmicznego wirusa czy bakterii, astronauci byli prewencyjnie traktowani jak zagrożenie epidemiologiczne. Po wyłowieniu z morza zostali ubrani w skafandry biologiczne, a po powrocie do USA spędzili trzy tygodnie w kwarantannie.
Rzecznik NASA zapytany przez portal Space.com, potwierdził autentyczność deklaracji celnej. - To był taki mały żart - dodał John Yembrick.
Źródło: space.com
Źródło zdjęcia głównego: NASA