91-letnia Francuzka została przez przypadek zamknięta w lokalnym oddziale banku BNP Paribas w Rennes w północno-zachodniej Francji. Starszą panią uwolniono dopiero po 23 godzinach.
Emerytka pojawiła się w sobotę rano w oddziale BNB Paribas w Rennes prosząc o dostęp do swojego skarbca. Nie było podstaw by się nie zgodzić, więc kobietę w eskorcie pracownika placówki odprowadzono i pozostawiono w skarbcu. Gdy wybiła godzina zamknięcia banku, pracownicy kompletnie zapomnieli o 91-latce, która nie miała ze sobą telefonu komórkowego.
Kobietę udało się wydostać jeszcze w weekend dzięki jej synowi. Planowo bank miał zostać otwarty dopiero we wtorek, jednak mężczyzna, nie mogąc skontaktować się z matką, poinformował w sobotę wieczorem o jej zaginięciu policję. Wówczas rozpoczęto poszukiwania 91-latki.
Policyjny trop
- Sprawdzając wszystkie jej kontakty, dotarliśmy do numeru banku, w którym mogła przebywać - powiedział szef policji Pascal Serrand.
- Skontaktowaliśmy się również z oddziałem BNP Paribas w Paryżu, który zgodził się wysłać dwóch agentów do zbadania sytuacji. Okazało się, że starsza pani przebywa w budynku - dodał.
Kiedy w niedzielę rano policjanci weszli do banku, usłyszeli cichy głos dochodzący ze skarbca. Emerytka siedziała spokojnie w ciemności i była w dobrej kondycji psychicznej.
91-latka spędziła następne kilka godzin na obserwacji w szpitalu z powodu lekkiego odwodnienia organizmu.
Wszczęto postępowanie wyjaśniające, dlaczego wewnętrzny alarm nie zadziałał. - To jest smutne wydarzenie, ale dobrze się kończy - powiedział wiceprokurator z Rennes, Jean-Pierre Ollivaux. Póki co nie ma podstaw prawnych do tego, by uznać pracowników za winnych całego zajścia.
Autor: telegraph.co.uk / Źródło: łuk/jk