28 policjantów i sześciu manifestantów zostało rannych w Neapolu podczas zamieszek, do których doszło w sobotę po demonstracji przeciwników wizyty lidera skrajnie prawicowej Ligi Północnej Matteo Salviniego. Do ich szeregów przeniknęli anarchiści, dokonując aktów wandalizmu.
Komenda policji w Neapolu podała, że zatrzymano sześciu najbardziej agresywnych uczestników zajść.
Jak podkreślają włoskie media, przypominały one walki uliczne.
Policja została obrzucona kamieniami, petardami i koktajlami Mołotowa. W celu uspokojenia sytuacji do akcji wkroczyły specjalne oddziały do tłumienia zamieszek. Funkcjonariusze użyli gazu łzawiącego.
Na ulicach panika
Według lokalnych mediów, część miasta na kilka godzin znalazła się w rękach anarchistów, nazywanych "black bloc". Przyłączyli się oni do manifestacji środowisk skrajnej lewicy. Na ulicach wybuchła panika wśród przechodniów. Schronili się oni w nielicznych otwartych sklepach. Większość zamknięto z obawy przed aktami przemocy i rozruchami. W centrum doszło do poważnych zniszczeń.
Pierwsza taka inicjatywa na południu
Lider skrajnie prawicowej Ligi Północnej, która za swój główny postulat przyjmuje potrzebę oddzielenia północnych Włoch od biedniejszego południa kraju, przyjechał do Neapolu na konwencję swych zwolenników. To pierwsza taka inicjatywa na południu Włoch. W przemówieniu w czasie zjazdu Matteo Salvini ostro zaatakował centrolewicowy rząd Paolo Gentiloniego. - W rządzie mamy ministrów, którzy są rasistami w stosunku do Włochów, nienawidzą obywateli włoskich - oświadczył.
Mówił też o tym, że jako minister spraw wewnętrznych "w pół roku" "zatrzymałby łodzie z migrantami" na Morzu Śródziemnym zmierzające do włoskich wybrzeży.
Autor: AG/adso / Źródło: PAP