Zamienią się miejscami? Całkiem prawdopodobne


Między prezydentem Rosji Dmitrijem Miedwiediewem i premierem Władimirem Putinem nie ma poważnej różnicy zdań. Można przypuszczać, że obaj uznają potrzebę reform gospodarczych i większej konkurencji na scenie politycznej - pisze poniedziałkowy "Financial Times". Niewykluczone, że w przyszłym roku obaj panowie zamienią się miejscami. Putin wróci na Kreml, a Miedwiediew zostanie premierem-reformatorem.

Zdaniem publicysty gazety Neila Buckleya, ostatni tydzień był w rosyjskiej polityce bardzo intrygujący, bo najpierw Miedwiediew oznajmił, że chce wejścia do parlamentu partii liberalnych, a potem władze wykluczyły z grudniowych wyborów parlamentarnych czołową partię liberalną. Kiedy zaś Miedwiediew zapowiedział odejście od niektórych aspektów polityki Putina, ten nazwał to "naszym wspólnym programem".

Ramię w ramię

"Wynika z tego wniosek, że niezależnie od różnic między obu politykami, nie ma między nimi poważnego pęknięcia. Kiedy Miedwiediew zaproponował stopniowe zliberalizowanie zdominowanej przez Kreml gospodarki, Putin oświadczył, że zawsze zakładał, iż centralizacja, którą zaprowadził za swej prezydentury, nie będzie trwała wiecznie" - czytamy w artykule.

Może to - zdaniem komentatora "FT" - świadczyć o tym, że obaj politycy uznali potrzebę reform gospodarczych, choć różnią się co do ich szczegółów i tempa. Niewykluczone też, że program Miedwiediewa jest mniej liberalny, niż sam prezydent go przedstawia.

"W sferze politycznej władze najwyraźniej zamierzają wprowadzić większą konkurencyjność, choć w stopniu ograniczonym i ściśle kontrolowanym" - ocenia Buckley.

Od lewa do prawa - jedna władza

Publicysta "FT" zwraca przy tym uwagę, że z jednej strony prokremlowska patia Jedna Rosja, która ma 2/3 miejsc w parlamencie, steruje w lewo, podobnie jak jej szef Putin, o czym świadczy choćby to, że dał się sfotografować w szpitalach.

Z drugiej strony, Kreml tworzy nową prorynkową, centroprawicową partię Słuszna Sprawa z ewidentnym zamiarem wprowadzenia jej do parlamentu. Jej przewodniczącym został Michaił Prochorow, którego magazyn "Forbes" umieścił na trzecim miejscu wśród najbogatszych ludzi w Rosji.

Decyzja Ministerstwa Sprawiedliwości o odmowie wpisania liberalnej, ale nieakceptowanej przez Kreml Partii Wolności Narodowej do rejestru ugrupowań politycznych ma być gwarancją, że nie odbierze ona głosów formacji popieranej przez Kreml - ocenia publicysta "FT". Zauważa przy tym, że jednocześnie Miedwiediew zaproponował obniżenie progu wyborczego.

Miedwiediew weźmie się za reformy?

Putin mógłby znów stanąć do wyborów (prezydenckich w przyszłym roku) jako kandydat Jednej Rosji, dając premierowi Miedwiediewowi mandat na przeprowadzenie konkretnych kroków modernizacyjnych. Putin mógłby też poprzeć Miedwiediewa jako wspólnego kandydata obu partii. Financial Times

"Wydaje się zatem przesądzone, że w grudniowych wyborach nie jedna, ale dwie partie prokremlowskie zgarną wspólnie około 60 proc. głosów (...). Przy takim scenariuszu Słuszna Sprawa byłaby partią reformatorską odwołująca się do biznesu i miejskiej klasy średniej. Jedna Rosja obiecywałaby natomiast masom ochronę socjalną, której nie dostały, gdy Rosja poprzednio podjęła reformy prorynkowe w latach 90." - twierdzi Buckley.

Komentator spekuluje, że zależnie od wyniku Słusznej Sprawy Miedwiediew mógłby następnie się do niej przyłączyć, a nawet uczynić z niej swą bazę wyborczą.

"Analitycy sugerują, że wtedy byłoby możliwych kilka opcji. Putin mógłby znów stanąć do wyborów (prezydenckich w przyszłym roku) jako kandydat Jednej Rosji, dając premierowi Miedwiediewowi mandat na przeprowadzenie konkretnych kroków modernizacyjnych. Putin mógłby też poprzeć Miedwiediewa jako wspólnego kandydata obu partii" - czytamy w "FT".

Źródło: PAP, lex.pl