Wywiad amerykański, brytyjski i pakistański mają powiązania z sunnicką grupą rebeliantów odpowiedzialną za zamach na elitarną organizację militarną Strażnicy Rewolucji - to opinia szefa Strażników generała Mohammada Al-Dżafari. W niedzielnym brutalnym zamachu zginęły 42 osoby, w tym kilku dowódców. Tuż po nim z Teheranu popłynęły sugestie, że zawinił Zachód.
Jednocześnie z oskarżeniami w stosunku do Zachodu padły też groźby. - Za (atakiem) stoi brytyjski i amerykański aparat wywiadowczy; będą musiały zostać zastosowane środki odwetowe by je ukarać - powiedział generał.
Do zamachu doszło w niedzielę rano w mieście Sarbaz w prowincji Beludżystan i Sistan. Zamachowiec zdetonował materiały wybuchowe przed wejściem do sali, w której miały się odbyć obrady dotyczące pojednania między zamieszkującymi region społecznościami szyicką i sunnicką.
Najbardziej krwawy
Niedzielny atak był jednym z najkrwawszych zamachów na Strażników Rewolucji w ciągu ostatnich kilkunastu latach.
Państwowe media informowały wcześniej, że za zamach odpowiedzialni są sunniccy rebelianci z grupy Jundallah (Żołnierze Boga), która zarzuca zdominowanemu przez szyitów rządowi w Teheranie dyskryminację sunnickiej mniejszości.
Iran od początku twierdzi, że w zamach wmieszane były "zagraniczne elementy" powiązanie ze Stanami Zjednoczonymi. Jako winnych Teheran wskazał Stany Zjednoczone, Wielką Brytanię oraz Pakistan.
Pakistański charge d'affaires został nawet wezwany "na dywanik" przez irański rząd. - Prosimy rząd w Pakistanie, aby nie tolerował dłużej terrorystycznych ataków. Zostaliśmy też poinformowani, że tajni agenci w Pakistanie współpracowali z głównymi organizatorami tego terrorystycznego zamachu. Mamy pełne prawo domagać się wydania tych kryminalistów - oświadczył w niedzielę irański przywódca Mahmud Ahmadineżad.
Zachód potępia
Islamabad zaprzeczył uczestnictwu w ataku. - Pakistan nie jest wplątany w działalność terrorystyczną (...) staramy się likwidować to zagrożenie - powiedział rzecznik ministerstwa spraw zagranicznych Pakistanu Abdul Basit.
Prosimy rząd w Pakistanie aby nie tolerował dłużej terrorystycznych ataków. Zostaliśmy też poinformowani, że tajni agenci w Pakistanie współpracowali z głównymi organizatorami tego terrorystycznego zamachu. Mamy pełne prawo domagać się wydania tych kryminalistów Mahmud Ahmadineżad
Z kolei premier Pakistanu Yousaf raza Gilliani stanowczo potępił "makabryczny akt terroryzmu". W przeszłości Islamabad wspierał grupy sunnickich bojowników, zwłaszcza w Afganistanie w latach 80. Pakistan wspierał również bojowników walczących z indyjskimi siłami bezpieczeństwa w spornym regionie Kaszmiru.
Niedzielny zamach spotkał się także z potępieniem zarówno Waszyngtonu jak i Londynu.
Strażnicy Rewolucji to elitarne jednostki fanatycznie wierne irackiemu najwyższemu przywódcy duchowemu ajatollahowi Alemu Chameneiemu. Ich wpływy i potencjał w ostatnich latach wzrosły. Około 120 tys. Strażników Rewolucji kontroluje irański program rakietowy. Organizacja ma własne siły lądowe, morskie i powietrzne. Zajmują się również zapewnieniem bezpieczeństwa we wrażliwych przygranicznych regionach.
Źródło: reuters, pap