Zabiera żołnierzy z Iraku i idzie na wojnę z krezusami

Aktualizacja:
 
Prezydent się zbroiEPA/PAP

Jest zdeterminowany, waleczny, a co najgorsze dla "nich" - oszczędny. Barack Obama chce do końca swojej kadencji o połowę zmniejszyć deficyt budżetowy i zapowiada, że swojego planu będzie bronił przed "nimi" jak wilk. A kim są "oni"? Naftowymi, farmaceutycznymi i wszelkimi innymi lobbystami, których nowy prezydent USA oficjalnie wyzwał na pojedynek.

- Zdaję sobie sprawę, że walka o ten budżet nie będzie łatwa ze względu na zwolenników zachowania w Waszyngtonie status quo - mówił w sobotnim wystąpieniu radiowym Barack Obama. Już wkrótce wojna o jego projekt budżetowy przeniesie się do Kongresu.

Lobbyści i specjalne grupy interesów szykują się do walki. Ja też. Barack Obama

- Zbierają się do walki. Ja też - zadeklarował prezydent. A z kim tak naprawdę przyjdzie toczyć mu tę budżetową wojnę? Przede wszystkim z najbardziej wpływowymi reprezentantami sektorów farmaceutycznego, energetycznego, bankowego i farmerskiego. To im Obama chce bowiem "zabrać" najwięcej.

Ktoś straci, żeby zyskał ktoś

 
Barack Obama odwraca się od najbogatszych?EPA/PAP 

Proponowane zmiany są radykalne i raczej na pewno wywołają protesty nie tylko przedstawicieli poszczególnych lobby, ale też wyborców w stanach, które korzystały dotąd z pewnych ulg lub dopłat (np. stany rolnicze).

Podczas swojego pierwszego wystąpienia w zdominowanym przed demokratów Kongresie Obama mówił, że "odnowi Amerykę". Ale żeby się to dokonało, ktoś będzie musiał głębiej sięgnąć do kieszeni. Rząd już bardziej nie może, bo i tak na ratowanie gospodarki wyda grube miliardy. Obama chce więc szukać oszczędności w wojsku (do 2011 roku Amerykanie mają wycofać swoje główne siły z Iraku), administracji (reforma) i wśród najbogatszych (w ciągu dekady mają "oddać" państwu bilion dolarów podatków). Jego plan przewiduje, że część dotacji rządowych straciłyby też firmy farmaceutyczne, przywileje i ulgi utraciłyby kompanie energetyczne oraz firmy naftowe, a banki odgrywałyby mniejszą rolę w finansowaniu pożyczek studenckich.

Uderzenie Obamy w te grupy na pewno spotka się z protestami ich na ogół bardzo zamożnych i wpływowych reprezentantów. Amerykańskie media spekulują, że zapewne użyją oni wszystkich środków, by projekt budżetu nie przeszedł przez Kongres w takim kształcie, w jaki przedstawił go Obama. Już dziś plan otwarcie krytykują republikańscy parlamentarzyści. Projekt pakietu pomocowego dla gospodarki zyskał w Kongresie tylko trzy głosy republikanów.

Źródło: AP, PAP

Źródło zdjęcia głównego: EPA/PAP