W holdingu medialnym Kommiersant zwolnienia dziennikarzy za krytyczne publikacje w tygodniku "Kommiersant-Włast" na temat kierowanej przez premiera Władimira Putina partii Jedna Rosja i fałszerstw podczas wyborów parlamentarnych z 4 grudnia. Właściciel holdingu wydającego pismo, zbliżony do Kremla oligarcha Aliszer Usmanow, zwolnił jego dyrektora generalnego Andrieja Galijewa oraz redaktora naczelnego "Kommiersanta-Włast" Maksima Kowalskiego.
Usmanow oświadczył, że w ostatnich numerach tygodnika wydrukowano teksty naruszające etykę dziennikarską. Niektóre z nich oligarcha uznał nawet za "graniczące z drobnym chuligaństwem".
"Chutin Puj"
W najnowszym wydaniu tygodnika - niemal w całości poświęconym oszustwom przy urnach wyborczych i wielotysięcznym protestom w Rosji przeciwko tym fałszerstwom - ukazał się też artykuł opowiadający o głosowaniu obywateli Federacji Rosyjskiej w Londynie.
Opatrzono go zdjęciem karty do głosowania, uznanej za nieważną, na której wyborca czerwonym flamastrem, wielkimi literami napisał: "Putin, idź do ch...!". Na innej fotografii widać chodnikowe graffiti z wizerunkiem mężczyzny podobnego do Putina oraz podpisami: "Wróg publiczny nr 1" i "Chutin Puj".
"Jedinowbrosy" na okładce
Z kolei na okładce "Kommiersanta-Włast" opublikowano fotografię Putina, stojącego nad elektroniczną urną do głosowania. Obok umieszczono tytuł: "Pobieda (Zwycięstwo) jedinowbrosow", anonsujący główny materiał numeru.
Tytuł ten to gra słów. Członków Jednej Rosji powszechnie nazywa się "jedinorossami", a głosy nielegalnie dorzucone do urn "wbrosami". Z połączenia tych określeń powstały "jedinowbrosy", czyli ludzie fałszujący wybory.
Zdjęcia, który wywołały burzę
Kowalski, związany z "Kommiersantem" od 20 lat, uważa, że redakcja ściągnęła na siebie gniew Usmanowa przede wszystkim korespondencją z Londynu. - Mieliśmy przed sobą dokument - fotografię karty do głosowania - dowodzący, że w czasie wyborów doszło do naruszenia prawa - tłumaczy b. szef "Kommiersanta-Włast" motywy, jakimi się kierował, publikując kontrowersyjne zdjęcie.
Mieliśmy przed sobą dokument - fotografię karty do głosowania - dowodzący, że w czasie wyborów doszło do naruszenia prawa. Na tej karcie, wrzuconej do urny w Londynie, w krateczce przy partii Jabłoko widniał znaczek. Przy innych partiach nie było niczego. Zgodnie z rosyjskim prawem, głos ten powinien zostać uznany za ważny bez względu na to, czy na karcie są jakieś napisy, czy też nie. Nie ma znaczenia, że napisano na niej coś o Putinie. Znaczenie ma (...) to, że głos został uznany za nieważny. Maksim Kowalski, b. red. nacz. "Kommiersanta-Włast"
- Na tej karcie, wrzuconej do urny w Londynie, w krateczce przy partii Jabłoko widniał znaczek. Przy innych partiach nie było niczego. Zgodnie z rosyjskim prawem, głos ten powinien zostać uznany za ważny bez względu na to, czy na karcie są jakieś napisy, czy też nie. Nie ma znaczenia, że napisano na niej coś o Putinie. Znaczenie ma (...) to, że głos został uznany za nieważny - mówi Kowalski.
Na znak protestu przeciw zwolnieniu Galijewa i Kowalskiego do dymisji podali się dyrektor Domu Wydawniczego Kommiersant Demjan Kudriawcew i zastępczyni redaktora naczelnego "Kommiersanta-Włast" Weronika Kucyłło.
Człowiek Kremla
Właściciel pisma 57-letni Aliszer Usmanow jest jednym z najbogatszych Rosjan. Pismo "Forbes" szacuje jego majątek na 17,7 mld dolarów (nr 35 na świecie i nr 5 w Rosji). Stoi on na czele wielkiego holdingu hutniczego Mietałłoinwiest.
W przeszłości pomagał koncernowi Gazprom przy sprzedaży aktywów niegazowych i przejmowaniu aktywów gazowych. Według gazety "Wiedomosti", to on pośredniczył w odzyskiwaniu przez Gazprom 100-procentowej kontroli nad Siewiernieftiegazpromem, spółką posiadającą licencję na eksploatację gigantycznego złoża gazowego Jużno-Russkoje na Syberii Zachodniej, mającego stanowić zaplecze surowcowe dla Gazociągu Północnego (Nord Stream).
Jemu też przypisuje się nakłonienie byłego szefa spółki Strojtransgaz Arngolda Biekkera do odstąpienia Gazpromowi 5 proc. jego akcji, dzięki czemu skarb państwa swego czasu zwiększył udziały w koncernie do ponad 50 procent.
"Uzbecki skarbnik"
Prezentując kiedyś sylwetkę Usmanowa, radio Echo Moskwy zauważyło, że jego "biznes nie zawsze miał legalny charakter". "Według różnych danych, przedsiębiorca utrzymywał kontakty z wysoko postawionymi urzędnikami rosyjskimi, jak i z szefami najpotężniejszych grup przestępczych; blisko znał te osoby. Nieoficjalnie jest uważany za skarbnika wspólnoty uzbeckiej w Moskwie" - przekazała rozgłośnia.
Radio zaznaczyło, że "Aliszer Usmanow nigdy nie komentował pogłosek na swój temat, czym zapewne podgrzewał zainteresowanie swoją osobą".
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Kommiersant