Giełda w dół, kapitał ucieka. Protesty wystraszyły inwestorów


Rosyjskie władze płacą za wybory do Dumy 4 grudnia cenę nie tylko polityczną. Ostatni tydzień pokazał też, że najmniejsza nawet destabilizacja sytuacji w Rosji oznacza dla jej budżetu wymierne straty finansowe. Pesymizm panuje też na giełdzie, a zagraniczni inwestorzy przyspieszyli wycofywanie kapitału z Rosji. Prognozy są pesymistyczne - mało kto wierzy, że Władimir Putin pójdzie drogą reform.

Demonstracja równa się spadkom na giełdzie. Ostatnio wydarzenia polityczne odbijają się natychmiast na sytuacji finansowej. Tydzień temu, po ulicznych protestach w poniedziałkowy wieczór, następnego dnia podstawowy giełdowy indeks RTS poleciał w dół o 4,72 proc. Najbardziej traciły akcje państwowych spółek: banku VTB (-5,73 proc.), Sbierbanku (-4,48 proc.), Gazpromu (-4,89 proc.) i Rosniefti (-3,93 proc.).

Jak wrażliwy na protesty jest rynek finansowy, pokazała też sesja na giełdzie w piątek, w przeddzień największej od lat demonstracji pod Kremlem. Indeks RTS spadł o 4,3 proc. Zaś rosyjski rubel stracił znacznie do dolara i euro.

Klęska euroobligacji

Dużo dotkliwszym ciosem dla Rosji, zarówno prestiżowym, jak i finansowym, była rezygnacja z emisji euroobligacji przez państwowy bank Wnieszekonombank (VEB). Zdarzyło się to po raz pierwszy od początku lat 90.

VEB był zmuszony odłożyć na przyszły rok planowaną emisję euroobligacji, ze sprzedaży których rząd czerpie środki na refinansowanie zagranicznych długów rosyjskich firm. Okazało się, że inwestorzy, którzy początkowo wyrażali zainteresowanie kupnem papierów wartościowych VEB, zaczęli się wycofywać po wyborach 4 grudnia.

To zaś oznacza, że środków na spłatę zobowiązań w grudniu tego roku trzeba szukać na rynku wewnętrznym, co może doprowadzić do podwyżki stóp procentowych.

Zaufanie bardzo ograniczone

Inwestorzy przewidują, że rząd rosyjski będzie kontynuował populistyczną politykę ekonomiczną, której nie ogranicza już Aleksiej Kudrin, usunięty we wrześniu minister finansów. W obliczu protestów trudno spodziewać się, że władze podejmą bolesne społecznie reformy. Obawy przed rewolucją mogą skłonić też rząd do zwiększenia już i tak ogromnych nakładów na struktury siłowe.

Wobec takich nastrojów inwestorów nie dziwią informacje, że odpływ zagranicznego kapitału z Rosji przyspieszył w ostatnim czasie. W powyborczy wtorek ministerstwo finansów poinformowało, że tym roku z Rosji odpłynie w sumie aż 85 mld USD. Miesiąc wcześniej mówiono o 70 mld, a w październiku tylko o 36 mld. Dla przypomnienia, w całym 2010 roku odpłynęło z Rosji 35,3 mld USD kapitału.

Źródło: tvn24.pl