Mężczyzna, który w centrum Moskwy wtargnął do oddziału banku i wziął zakładników, oddał się w ręce policji. Jak poinformowała w środę wieczorem agencja TASS, mężczyzna nie miał przy sobie ładunku wybuchowego.
Mężczyzna wtargnął do oddziału amerykańskiego banku w centrum Moskwy w godzinach popołudniowych i wziął czterech, lub według innych źródeł, pięciu zakładników. Po przybyciu sił bezpieczeństwa zagroził, że zdetonuje ładunek wybuchowy, który miał mieć ze sobą.
Żółty obiekt na piersiach
Wieczorem agencja TASS poinformował, że po negocjacjach mężczyzna oddał się w ręce policji. Wcześniej wypuścił zakładników.
Według źródeł agencji, mężczyzna nie miał ładunku wybuchowego.
Zabarykadowany mężczyzna został wstępnie zidentyfikowany jako Aram Petrosjan, urodzony w 1961 roku. Do jego ciała na piersiach przymocowany był żółty obiekt, wyglądający jak pudełko oklejone taśmą.
Zdesperowany biznesmen?
Mężczyzna miał stwierdzić, że jest moskiewskim przedsiębiorcą, ale niedawno jego firma zbankrutowała. Motywy jego działania pozostają nieznane, ale według agencji TASS miał domagać się zmian w prawie "umożliwiających indywidualne bankructwo". Jak zauważa agencja, prawo takie weszło jednak już w życie w październiku 2015 roku.
Autor: mm,js/kk,rzw / Źródło: TASS, Sputnik, RIA Nowosti
Źródło zdjęcia głównego: CC BY-SA 3.0 Wikipedia | Pure Engineer