W Berlinie uruchomiono w środę nowy bank danych o neonazistach. Powstanie centralnej kartoteki jest reakcją władz na kompromitujące wpadki podczas śledztwa przeciwko terrorystom z Narodowosocjalistycznego Podziemia (NSU).
Szef MSW Niemiec Hans-Peter Friedrich, który uruchomił bank, nazwał jego powstanie "milowym krokiem" w walce z prawicowym ekstremizmem i terroryzmem. - Wystarczy jedno kliknięcie myszką, by znaleźć informacje o poszukiwanej osobie - powiedział minister spraw wewnętrznych. W kartotece przechowywane będą informacje o prawicowych ekstremistach i wspierających ich osobach, dostarczane przez 36 urzędów zajmujących się zwalczaniem przestępczości o podłożu politycznym.
Centralna placówka ma przede wszystkim usprawnić wymianę informacji między instytucjami centralnymi a służbami działającymi w 16 krajach związkowych (landach). W związku z federalną strukturą państwa niemieckiego większość kompetencji policyjnych należy w tym kraju do służb landowych. Oprócz danych podstawowych o neonazistach, takich jak nazwisko, imię, adres i data urodzenia, gromadzone będą także informacje o przynależności do organizacji i grup nieformalnych oraz numery kont bankowych. Odpowiedź na kompromitującą wpadkę Utworzenie centralnej kartoteki jest jednym z elementów głębokiej reorganizacji służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo kraju, będącej konsekwencją kompromitujących wpadek podczas ścigania prawicowych terrorystów z neonazistowskiego ugrupowania Narodowosocjalistyczne Podziemie z Zwickau. Troje terrorystów zamordowało w latach 2000-2007 dziewięciu drobnych przedsiębiorców o tureckim i greckim pochodzeniu oraz niemiecką policjantkę, podkładało bomby i rabowało banki. Władze poszukiwały sprawców wśród środowisk imigranckich, sugerując, że chodzi o porachunki mafijne.
Grupę wykryto przypadkiem jesienią zeszłego roku, gdy po nieudanym napadzie na bank w Eisenach w Turyngii, dwóch członków ugrupowania popełniło samobójstwo, a ich wspólniczka sama zgłosiła się na policję.
Zniszczenie akt
Jak okazało się później, w listopadzie 2011 roku, krótko po wykryciu NSU, pracownik Urzędu Ochrony Konstytucji zniszczył akta związane ze śledztwem. Miały one dotyczyć informatorów i agentów kontrwywiadu, działających w neonazistowskiej organizacji, do której kiedyś należeli członkowie NSU.
Odpowiedzialność służb za wpadki w śledztwie bada powołana na początku roku komisja parlamentarna. Postępowanie wyjaśniające wykazało, że jednym z powodów nieskutecznej działalności służb przeciwko NSU był chaos kompetencyjny między poszczególnymi instytucjami oraz nieprawidłowy obieg informacji.
Autor: jak//gak / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24 / ITD