50 zabitych, ponad 1,6 mln poszkodowanych - to tragiczny bilans klęski żywiołowej na Bałkanach. - Moje myśli są z rodzinami ofiar i osobami dotkniętymi przez powódź - mówił sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen podczas wizyty na Bałkanach.
Jednym największych problemów po katastrofalnej powodzi są wypłukiwane przez wodę miny, które pozostały na tym terenie po wojnach w latach 90. Władze ostrzegają, że wiele spośród 100 tys. ładunków wybuchowych, znajdujących się dotąd na oznaczonych polach, teraz niekontrolowanie zmieniło swoje położenie.
Jedna z takich min przeciwpiechotnych wybuchła w nocy z wtorku na środę w rejonie Brczka w północnej Bośni. Na szczęście nikogo nie zraniła.
W rejonie Prijedoru na północnym zachodzie Bośni, skąd fala powodziowa już się wycofała, ratownicy znaleźli w błocie na podwórku jednego z domów lodówkę z dziewięcioma urządzeniami wybuchowymi, wyrzutnię rakietową i skrzynkę wypełnioną różnymi rodzajami amunicji.
Ucieczka więźniów
We wtorek późnym wieczorem, wykorzystując chaos spowodowany powodzią i zmniejszoną obsadą strażników, których wysłano do akcji ratunkowej, z więzienia w Oraszje w północnej Bośni uciekło 19 więźniów. - Więźniowie wpadli w panikę, gdy woda w ich celach osiągnęła metr wysokości. Skorzystali z okazji i uciekli - powiedział szef miejscowego posterunku Pavo Grgić. Sześciu więźniów aresztowano krótko po ucieczce. Osadzonych przewieziono do więzień w Tuzli i Zenicy.
Fala kulminacyjna na Sawie
W tej chwili wielkie zagrożenie stanowi fala powodziowa na Sawie, która wpada w Belgradzie do Dunaju. - Będziemy mieli kulminacyjną falę w środę, a potem w piątek. Jeśli one przejdą, będzie można mówić, że udało nam się ochronić Belgrad - powiedział burmistrz stolicy Serbii Sinisza Mali.
Rządy BiH oraz Serbii podkreślają, że bez międzynarodowej pomocy nie poradzą sobie z odbudową dotkniętych przez żywioł terenów. Od środy w Bośni i Hercegowinie przebywa grupa ekspertów z UE i NATO, którzy pomogą w dokładnym oszacowaniu strat. Miejscowe władze liczą na to, że specjaliści zbadają także tereny, które wciąż są pod wodą.
"Moje myśli są z rodzinami ofiar"
Z wizytą na Bałkanach przebywa sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen. W środę odwiedził Sarajewo i przekazał swoje głębokie kondolencje rodzinom ofiar powodzi.
- Moje myśli są z rodzinami ofiar i osobami dotkniętymi przez powódź - powiedział sekretarz generalny NATO.
Rasmussen powiedział, że Bośnia i Hercegowina poprosiła NATO o pomoc. Podkreślił też, że wiele państw i sojuszników wysłało już helikoptery, zespoły reagowania kryzysowego, łodzie, wodę pitną i żywność.
Jak podkreślił, NATO jest w kontakcie z Unią Europejską i jest gotowe wspierać poszkodowane kraje: - Jesteśmy gotowi pomóc w każdy sposób, o jaki zostaniemy poproszeni - mówił Rasmussen podczas konferencji prasowej z członkiem Prezydium Republiki Bośni i Hercegowiny.
Podróż Rasmussena na Bałkany była zaplanowana jeszcze przed powodzią. - Bezpieczeństwo, stabilność i przyszłość Bałkanów to sprawa ważna dla nas - stwierdził sekretarz generalny NATO.
Just met the #BiH Presidency. We discussed flood relief efforts. My thoughts are with the families and communities affected— AndersFogh Rasmussen (@AndersFoghR) maj 21, 2014
Tymczasem w środę po południu 37 polskich strażaków wyruszyło do Bośni, by pomóc powodzianom w walce ze skutkami żywiołu. Ich misja potrwa dwa tygodnie.
Katastrofalna powódź
Po powodziach, w wyniku których około 50 osób zginęło, a ucierpiało ponad 1,6 mln, rośnie ryzyko epidemii. Zagrożenie dla zdrowia stanowią tysiące padłych zwierząt domowych i hodowlanych, pozostawionych przez właścicieli, którzy w panice uciekali przed żywiołem.
W liczącej ok. 3,8 mln mieszkańców BiH powódź dotknęła jedną czwartą ludności. Problemem jest m.in. brak wody pitnej. Ponad 100 tys. ludzi zostało zmuszonych do opuszczenia domów, co stanowi największy exodus od wojen na Bałkanach w latach 90. Zniszczonych zostało 100 tys. domów i 230 szkół.
Autor: kło/kka / Źródło: PAP, nato.int