Podczas lądowania na lotnisku w Harare, stolicy Zimbabwe, uległ wypadkowi pasażerski samolot Boeing 767 - podała w czwartek Polska Agencja Prasowa. Po 30 minutach okazało się, że sytuacja jest o wiele mniej dramatyczna.
O wypadku poinformował też Reuters i CNN. Po pół godzinie okazało się, że cała sprawa jest nieporozumieniem.
- Zgodnie z naszymi informacjami to tylko ćwiczenia. Nie było żadnego wypadku - oświadczyło brytyjskie MSZ.
Informację o ćwiczeniach podały też władze lotnictwa cywilnego Zimbabwe.
- To były planowane ćwiczenia, aby sprawdzić nasze możliwości reakcji na zagrożenia. Dyrekcja wyda w tej sprawie oficjalny komunikat - poinformował przedstawiciel tych władz.
Władze zagubione
Wcześniej podawano, że lecący z Londynu Boeing 767 miał wypadek na międzynarodowym lotnisku w Harare. W stronę lotniska jechały ambulanse i wozy policyjne, a na jednym z pasów widać było dym. - Mogę potwierdzić, że doszło do wypadku, są tylko ranni, nikt nie zginął. Nie mogę na chwilę obecną podać szczegółów - cytowała agencja Davida Chawota, szefa urzędu Lotnictwa Cywilnego.
Maszyna tego typu może transportować do 375 pasażerów.
Jak pisze AFP, w listopadzie 2009 roku samolot należący do linii lotniczych Air Zimbabwe zjechał na lotnisku w Harare z pasa startowego po zderzeniu z guźcami.
Źródło: PAP, CNN
Źródło zdjęcia głównego: boeing.com, googlemaps