"Wpłata kaucji nie oznacza winy"

Aktualizacja:

200 tys. euro - taką właśnie kaucję wpłacił francuski rząd za kaucją Clotilde Reiss, Francuzkę sądzoną za udział w powyborczych protestach w Iranie. Minister spraw zagranicznych Francji Bernadr Kouchner zabrał w poniedziałek głos ws. kaucji za swoją rodaczkę.

- Przeciwnie, mamy oczywiście nadzieję na zwrot tej kwoty, ponieważ jest ona (Reiss) niewinna i to zostanie uznane - podkreślił Kouchner w telewizji LCI. Dodał, że nie jest pewne, kiedy zapadnie wyrok w sprawie 24-letniej Francuzki i kiedy będzie ona mogła wrócić do kraju.

Z kolei ojciec kobiety, Remi Reiss wyraził nadzieję, że kaucja jest pierwszym krokiem, w kierunku uwolnienia córki i jej powrotu do kraju. W tej chwili Reiss przebywa we francuskiej ambasadzie w Teheranie, gdzie oczekuje na ogłoszenie wyroku.

Lektorka przed sądem

Reiss, 24-letnia lektorka języka francuskiego na uniwersytecie w Isfahanie, pozostanie w ambasadzie Francji do czasu ogłoszenia wyroku w jej sprawie. Francuzka przyznała w czasie procesu, że uczestniczyła w powyborczych manifestacjach w Iranie i zredagowała raport dla instytutu badawczego związanego z francuską ambasadą. Oskarżono ją o zbieranie informacji i prowokowanie zamieszek.

Zarzuty te rząd francuski uznał za bezpodstawne i potępił postawienie przed sądem zarówno Reiss, jak i irańskiej pracownicy ambasady francuskiej w Teheranie. Zażądał też ich niezwłocznego uwolnienia. Pracownica ambasady Francji w Teheranie, Nazak Afshar, została wypuszczona z więzienia wcześniej - we wtorek.

Źródło: PAP