Włosi w Libii nie strzelają. Minister: Bo nie muszą


- Włoskie myśliwce Tornado ECR wykonały do tej pory 10 misji i 32 wypady w ramach operacji w Libii, podczas których ani razu nie dokonały bombardowań - poinformował w Izbie Deputowanych minister obrony Ignazio La Russa. Wcześniej prezes opozycyjnej Unii Centrum Rocco Buttiglione dopytywał, co w takim razie "robią na libijskim niebie nasze samoloty. Rozrzucają ulotki?". W Izbie Deputowanych trwa debata na temat misji libijskiej.

Podczas debaty szef resortu obrony powiedział, że w czasie żadnej z akcji z udziałem włoskich maszyn "nie była konieczna neutralizacja wrogich radarów przy pomocy rakiet pokładowych".

Wcześniej mówił o tym premier Silvio Berlusconi, zapewniając, że Włosi nie uczestniczą w bombardowaniach. O tym, że podczas niedzielnej misji w ramach operacji w Libii włoskie myśliwce patrolowały tylko teren w rejonie Bengazi i nie bombardowały żadnych celów powiedział jako pierwszy pilot jednej z maszyn. Media podały potem, że został za to ukarany wycofaniem z udziału w operacji.

"Protagoniści pomocy humanitarnej"

La Russa ogłosił, że ministerstwo obrony oddało do dyspozycji 13 swoich struktur w całych Włoszech o powierzchni 4600 hektarów, by zorganizować tam ośrodki dla uchodźców, napływających z Afryki Północnej.

Występujący również w Izbie Deputowanych szef dyplomacji Franco Frattini powiedział: "Chcemy uniknąć tego, aby krwawa wojna w Libii była kontynuowana". W ten sposób wyjaśnił cele międzynarodowej operacji w tym kraju.

- Będziemy dalej protagonistami pomocy humanitarnej dla Libii - oświadczył Frattini. - Włochy są do tej pory jedynym krajem europejskim, który wysłał pomoc dla Bengazi na pokładzie dwóch okrętów; w transporcie tym było 90 ton artykułów - przypomniał szef MSZ.

Źródło: PAP, lex.pl