Panika w strefie kibica. 1527 osób rannych, trzy ciężko, w tym jedno dziecko

Aktualizacja:
Marek Lehnert relacjonuje zdarzenie w Turynie
Marek Lehnert relacjonuje zdarzenie w Turynie
tvn24
Plac San Carlos w Turynie tuż po panicznej ucieczce kibiców.tvn24

Co najmniej dwóch Polaków zostało rannych w Turynie - informuje polski MSZ. Jak relacjonował na antenie TVN24 dziennikarz Marek Lehnert, w tłumie oglądającym w strefie kibica sobotni mecz Ligi Mistrzów wybuchła panika. Ludzie rzucili się do ucieczki, tratując się nawzajem. W niedzielę po południu policja poinformowała, że rannych zostało 1527 osób. Trzy z nich, w tym jedno dziecko, są w stanie ciężkim.

Panika wybuchła w trakcie transmisji z Cardiff, gdzie trwał mecz finału Ligi Mistrzów Real Madryt - Juventus. Według turyńskiej gazety "La Stampa", na Piazza San Carlo w strefie kibica zebrało się w sobotni wieczór około 30 tysięcy osób.

Marek Lehnert opowiada o tym, co wydarzyło się w Turynie
Marek Lehnert opowiada o tym, co wydarzyło się w Turynietvn24

Wśród rannych dzieci

Jako przyczynę wydarzeń władze wskazują atak paniki wśród tłumu i "psychozę zamachu terrorystycznego". Wszystko wskazuje na to, że przyczyną zamieszania było zawalenie się części przeciążonej metalowej konstrukcji.

Gdy rozległ się huk, przerażeni kibice zaczęli krzyczeć o bombie, a tłum ruszył do ucieczki. Część osób została stratowana, część wgnieciona w barierki zabezpieczające strefę kibica, inni pokaleczyli się leżącym na ziemi szkłem z potłuczonych butelek.

Na miejsce wezwano kilkanaście karetek pogotowia. Pierwsze informacje mówiły o około 40 osobach z obrażeniami. Ale z godziny na godzinę bilans ten rósł.

Liczba poszkodowanych w ostatnich godzinach była aktualizowana przez włoskie media. Wydawany w Turynie dziennik "La Stampa" rano szacował, że rannych zostało 1000 osób. Przed południem dziennik "La Reppublica" podawał, że bilans ten wzrósł do 1400 poszkodowanych.

Jedno dziecko

Ostatni bilans - podany przez policję około godziny 13 - mówi dokładnie o 1527 osobach. Jak informują służby, trzy z nich są poważniej poszkodowane. Według "La Reppubliki" na oddziale intensywnej terapii przebywa siedmioletnie dziecko z obrażeniami klatki piersiowej.

Stan kryzysowy

Na opuszczonym przez kibiców placu pozostało wiele butów, plecaków i damskich torebek. Cała okolica jest zdewastowana. W turyńskich szpitalach wprowadzono nadzwyczajny stan kryzysowy w związku z masowym napływem rannych - taki sam, jaki przewiduje się w przypadku ataku terrorystycznego.

Szef wydziału zdrowia w zarządzie miasta Antonio Saitta powiedział, że bardzo wielu rannych odniosło obrażenia z powodu leżącego wszędzie szkła. - Tego łatwo można było uniknąć - stwierdził. Jego zdaniem winę ponoszą ci, którzy wpuścili ludzi na plac bez kontroli i pozwolili im na wniesienie szklanych butelek.

Burmistrz Turynu Chiara Appendino napisała na Twitterze, że jest wstrząśnięta tym, co się stało.

Autor: tmw, TG/gry//now / Źródło: PAP, TVN24