- Myślę, że moje pobicie zlecił sam Wiktor Fedorowycz Janukowycz. Innych wrogów nie miałam. Skierowałam ku niemu całą serię oskarżeń. Przyszło mi do głowy, że zlecono zabicie mnie, a nie pobicie – mówi Tetiana Czornowoł w rozmowie z tvn24.pl. Znana dziennikarka, opozycjonistka i aktywistka ukraińskiego Euromajdanu cały czas przebywa w szpitalu, gdzie dochodzi do zdrowia po brutalnym pobiciu.
Bartosz Andrejuk: Jak się Pani w tej chwili czuje? Kiedy Pani wyjdzie ze szpitala?
Tetiana Czornowoł: Lekarze mówią, że jestem "w czepku urodzona". Szybko wracam do normy. Jest coraz lepiej, ale wciąż jestem słaba fizycznie. Nie mogę pracować przy komputerze, w tej chwili nie jestem zdolna do pracy. Lekarze zalecają mi, bym została jeszcze co najmniej dwa tygodnie w szpitalu.
BA: Przed tym jak została Pani pobita, w rozmowie z polskimi dziennikarzami powiedziała Pani, że "jest gotowa na śmierć". Czy spodziewała się Pani, że może zostać pobita?
TC: Byłam na to wewnętrznie przygotowana. Po pierwszym ciosie straciłam przytomność. Doszłam do siebie po kolejnych uderzeniach. Pomyślałam wtedy, że ktoś zamówił moje pobicie. Dalej przyszła mi do głowy myśl, że zostało zamówione nie pobicie, a zabicie.
BA: Czy to znaczy, że wcześniej była Pani inwigilowana? Czy podsłuchiwano Pani telefon?
TC: Telefon był podsłuchiwany cały czas. Były takie sytuacje, że rozmawiałam z kimś przez telefon, a potem cześć rozmowy trafiała do internetu. Do tej rozmowy dodawali jeszcze jakieś kłamstwa. Jeszcze pamiętam, że udało mi się uciec od osoby, która mnie śledziła na ulicy. Chociaż nie jestem na 100 proc. pewna, że to był prześladowca.
BA: Co uważa Pani za swój największy dziennikarski sukces? Może Pani opowiedzieć o swoich największych śledztwach.
TC: Zajmowałam się dziennikarstwem śledczym. W ostatnim czasie nie były to śledztwa w sprawie korupcji, ale w sprawie wielkiej mafii państwowej. Jedno z moich ostatnich śledztw dotyczyło operacji, w wyniku której budżet stracił dwa miliardy dolarów. Jest to kwota, która równa się dwuletniemu budżetowi ministerstwa ochrony zdrowia na Ukrainie.
To nie korupcja, to po prostu mafia, dlatego zdecydowałam się walczyć z człowiekiem – Wiktorem Fedorowyczem Janukowycz, który jest jej przywódcą. Postanowiłam, że jako dziennikarz, działacz społeczny, aktywista Euromajdanu muszę z tym walczyć.
BA: Pisała Pani m.in. o majątkach rodziny Wiktora Janukowycza. Czy, gdy dojdzie Pani do zdrowia, nadal będzie pisać o korupcji na szczytach ukraińskiej władzy?
TC: Będę dalej pisać, będę publikować informacje dotyczącą majątków katów ukraińskiego narodu. Bardzo ważnym jest to, żeby nasi obywatele wiedzieli o tym, gdzie oni (kaci) mieszkają; że ich majątki zostały zbudowane na kradzionej ziemi. Będę pokazywała władzy to, że żyją na Ukrainie, nie na innej planecie.
BA: Czy uważa Pani, że to na zlecenie samego Wiktora Janukowycza została Pani pobita? Czy są na to jakieś dowody?
TC: Tak. Myślę, że tak. Trzy lata temu zdecydowałam się, że będę walczyła z tym człowiekiem (Janukowyczem). Robiłam, co mogłam: śledztwa dziennikarskie, akcje obywatelskie, protesty, wszystko, w czym uczestniczyłam, wycelowane zostało w Wiktora Fedorowycza Janukowycza i przeciwko jego ekipie. On nie mógł tego nie zauważyć, ponieważ skierowałam ku niemu całą serię oskarżeń. Jeśli chodzi o inne osoby, to również przeprowadziłam śledztwa dziennikarskie dotyczące korupcji i mechanizmów ekipy Janukowycza. Na Ukrainie nic nie odbywa się bez jego wiedzy. Dlatego też wiedział, że pracuję przeciwko niemu. Innych wrogów nie miałam, bo jego sługusów i pochlebców nie uważam za wrogów. Dlatego myślę, że to była jego zemsta.
BA: Ukraińska milicja aresztowała osoby podejrzane o pobicie Pani. Czy widziała Pani już ich zdjęcia, czy ich rozpoznaje?
TC: Czeka mnie identyfikacja sprawców, ale wiem, że widziałam na miejscu jednego z zatrzymanych. To oczywiste. Uważam, że teraz w więzieniu znajdują się osoby bezpośrednio uczestniczące w moim pobiciu oraz osoby, które się z nimi kontaktowały.
BA: W jaki sposób te osoby mogą być powiązane z władzą?
TC: Nie mogę podać tej informacji, ponieważ w tej chwili toczy się śledztwo. Zajmuje się tym grupa osób, która, mam nadzieję, już znalazła dowody zamieszania w to naszych władz.
BA: Czy dziennikarze ukraińscy obawiają się pisania o korupcji na szczycie ukraińskiej władzy?
TC: Dziennikarze to odważni ludzie, ale często nie są drukowani. Na przykład ja nigdzie nie mogłam drukować, moje teksty ukazywały się jedynie na blogu na "Ukraińskiej Prawdzie". Jestem jej bardzo wdzięczna, bo dała niektóre moje teksty na główną stronę, ale publikowałam teksty głównie na swoim własnym blogu. To wielki problem Ukrainy: najpierw ograniczono swobodę słowa w telewizji, teraz w ostatnim czasie ogranicza się ją również w internecie. Praca dziennikarza traci sens, gdy nie ma wolności słowa.
Tetiana Czornowoł jest dziennikarką, opozycjonistką i aktywistką ukraińskiego Euromajdanu. W grudniu zaatakowano ją, gdy wracała samochodem do domu w jednej z miejscowości pod Kijowem. Jej auto zostało zepchnięte przez inny wóz do rowu. Napastnicy wyciągnęli dziennikarkę z auta, pobili i pozostawili w miejscu napaści. Tam znaleźli Czornowoł milicjanci z drogówki.
Autor: Rozmawiał Bartosz Andrejuk. W tłumaczeniu pytań pomagał Paweł Bobołowicz / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Paweł Bobołowicz/ujawniamy24 pl