Pakistańczycy nie tylko nie mieli nic przeciwko amerykańskim dronom latającym na pograniczu afgańsko-pakistańskim, ale w 2008 r. poprosili USA o lustrowanie za pomocą Predatorów terenów plemiennych - wynika z dyplomatycznego przecieku Wikileaks.
W 2008 roku szef sztabu pakistańskiej armii poprosił amerykańskiego admirała Williama J. Fallona (wówczas szef amerykańskiego centralnego dowództwa - USCENTCOM) o 24-godzinną obserwacje Północnego i Południowego Waziristanu, kolebki talibów na terenie Pakistanu.
"Odnośnie do sytuacji w Waziristanie, Kayani [Aszfak Parvez, szef sztabu armii pakistańskiej - red.] poprosił, czy Fallon mógłby pomóc w zapewnieniu ciągłej obserwacji miejsca konfliktu za pomocą Predatorów" - czytamy w depeszy dyplomatycznej datowanej na 11 lutego 2008 roku wysłanej do USA przez ówczesną ambasador USA w Pakistanie Anne Patterson. Ostatecznie Fallon nie mógł doprowadzić do spełnienia tej prośby.
Oficjalnie Pakistan zaprzecza
W wydanym w piątek oświadczeniu pakistańska armia - która wielokrotnie głośno potępiała amerykańskie misje bezzałogowców - zaprzeczyła, by treść depeszy dyplomatycznej była prawdziwa. "Nigdy nie prosiliśmy o wsparcie uzbrojonych dronów dla naszych operacji, które zawsze przeprowadzaliśmy przy pomocy naszych własnych zasobów" - czytamy w pakistańskim oświadczeniu.
Sam Kayani nie raz w ostrych słowach wypowiadał się o amerykańskich misjach. 17 marca, gdy bombardowanie dronów USA zabiło 45 osób w Północnym Waziristanie, nazwał operacje bezzałogowców "nieusprawiedliwionymi i niedopuszczalnymi".
Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: af.mil