Latem ub.r. wyrzucono ich z USA za szpiegostwo. W Rosji czekała ich jednak nie kara, a nagroda. Medialna sława i lukratywne stanowiska w biznesie. Doradzają w naftowych gigantach i banku, a najurodziwsza agentka dostała nawet swój program w telewizji.
Zdemaskowanego szpiega służby zazwyczaj ukrywają w cieniu. Ze względów operacyjnych, ale i prestiżowych. Tym razem Rosja zrobiła wyjątek. Wręcz demonstracyjnie obnosi się z tzw. dziesiątką z Arlington – agentami SWR (Służba Wywiadu Zagranicznego) zdemaskowanymi przez FBI latem ub.r.
Moskwa błyskawicznie wymieniła ich na kilku „szpiegów zachodnich”, i podjęła iście po carsku. Bankietem podjął ich premier Władimir Putin, obiecując „wesołe i barwne życie”. Najwyższymi orderami odznaczył prezydent Dmitrij Miedwiediew, zapewniając, iż są „utalentowanymi awanturnikami”, a wpadka nie była wynikiem ich błędów, lecz zdrady kogoś z Centrali.
Gospodyni domowa w ropociągach
Zaprzeczali, dementowali, w końcu się przyznali. Spółka Transnieft zatrudniła Natalię Pieriewierzewą-Kucik. Zdemaskowana w USA pod fałszywym nazwiskiem agentka wywiadu teraz będzie doradzała prezesowi w sprawach międzynarodowych.
Natalia Pieriewierzewa (Patricia Mills) i jej mąż Michaił Kucik (Michael Zottoli) zostali zatrzymani w Arlington na pocz. lipca. Jako pierwsi z rozbitej siatki przyznali się w sądzie do prawdziwej tożsamości. Działalnością wywiadowczą zajmować się mieli od co najmniej 2004 r.
- Kwalifikacje, wiedza i doświadczenie Natalii Pietrowny Kucik będą potrzebne w Transniefti, ona pracuje na swoim miejscu – tak nowy nabytek zachwalał prezes Transniefti Nikołaj Tokariew. Jakie kwalifikacje i doświadczenie miał na myśli, nie do końca wiadomo. Pani Kucik/Mills była w USA... gospodynią domową.
Transnieft ma w Rosji monopol na zarządzanie ropociągami. To z tą państwową spółką grafiki transportu “czarnego złota” muszą ustalać takie naftowe giganty, jak Łukoil czy Rosnieft. A że monopol jednej firmy nie zawsze służy państwu, potwierdza niedawna afera korupcyjna – Transniefti zarzucono, że zmarnotrawiła w sumie 4 miliardy dolarów, głównie przy budowie ropociągu na Daleki Wschód.
Agent od Lotosu?
Andriej Biezrukow długo mieszkał w USA pod fałszywym nazwiskiem Donald Howard Heathfield. Wpadł w ręce FBI na początku lipca ub.r. wraz z pozostałymi członkami siatki “nielegałów”.
W październiku dostał posadę w największym rosyjskim koncernie naftowym – Rosniefti. Posada to nie byle jaka, bo doradcy ds. projektów międzynarodowych prezesa Eduarda Chudajnatowa. W koncernie trwa właśnie restrukturyzacja i powstać ma departament międzynarodowy. Niewykluczone, że to właśnie Biezrukow stanie na jego czele.
W przeciwieństwie do koleżanki z Transniefti, Biezrukow ma jakieś zawodowe doświadczenia. W czasie misji szpiegowskiej za oceanem pracował m.in. w firmie konsultingowej, wśród klientów której były takie tuzy światowego biznesu jak Alstom, General Electric i T-Mobile.
Być może jednym z projektów, w których były agent może mieć – z racji stanowiska - sporo do powiedzenia, będzie ewentualny udział Rosniefti w prywatyzacji Lotosu. Rosyjski koncern jest bowiem wymieniany wśród potencjalnych nabywców akcji polskiej spółki.
Chapman odsłoni tajemnice
Do innego sektora biznesu trafiła natomiast najbardziej znana z “dziesiątki z Arlington”. Anna Chapman, również w październiku ub.r., dostała w Fondserwisbanku stanowisko doradcy prezesa ds. inwestycji i innowacji.
Założony w 1994 roku bank nie należy do szczególnie przejrzystych jeśli chodzi o prowadzenie biznesu. W rosyjskich niezależnych mediach pojawiały się już oskarżenia o pranie brudnych pieniędzy poprzez zakładane spółki “jednodniówki”. Jednak prezes Aleksandr Wołownik pozostaje nietykalny – zdaniem jego krytyków, dzięki dobrym układom w Komitecie Śledczym MSW.
W kontrakcie Chapman z bankiem zapisano, że ma nienormowany czas pracy. Rudowłosą eks-agentkę częściej widuje się w mediach. Wiadomo już, że poprowadzi w kanale REN TV swój własny program “Tajemnice świata z Anną Chapman”.
Przed nią także zapewne polityczna kariera. W grudniu ub.r. weszła w skład kierownictwa młodzieżówki partii rządzącej: Młodej Gwardii Jednej Rosji.
Sami swoi
Kwestią czasu jest, kiedy lukratywne stanowiska w firmach państwowych (i tych z państwem dobrze żyjących) dostaną pozostali agenci “spaleni” w USA. Wszak obietnicę dostatniego życia w Rosji złożył im sam Putin, były oficer KGB i były szef FSB.
Realizacją tej obietnicy zajmuje się wicepremier Igor Sieczin – jak mówi popularne w Rosji powiedzenie: „Mówisz Sieczin – myślisz Putin”. Sieczin także jest weteranem służb specjalnych. W latach 80-tych był tłumaczem w misji wojskowych doradców sowieckich w ogarniętej wojną domową Angoli. Przypadkowych ludzi Moskwa tam nie wysyłała.
Sieczin do 2008 roku nadzorował struktury siłowe państwa, a dziś trzęsie sektorem energetycznym. Jego człowiekiem jest prezes Rosniefti Chudajnatow (któremu doradza Biezrukow).
Z kolei prezes Transniefti Tokariew (któremu doradza Pieriewierzewa-Kucik) to były oficer wywiadu KGB, kolega Putina z rezydentury w Dreźnie w latach 80-tych.
Źródło: tvn24.pl