Irakijczyk Wad miał 8 lat, gdy wybuchła mu w rękach bomba. Z pomocą przyszedł amerykański żołnierz. Dzięki jego zaangażowaniu chłopca udało się uratować. A więź, która ich połączyła, przetrwała do dziś.
Amerykański żołnierz, major Morrie Fanto, spędził w Iraku 10 lat. Kiedy pomagał w odbudowie irackiej szkoły poznał 8-letniego Wada, któremu w rękach wybuchła mina. Chłopiec stracił rękę, nogę i oko.
- Byłem w szoku, kiedy zobaczyłem, jak okaleczone jest to dziecko. Nie chciałem tego tak po prostu zostawić, zapomnieć. Czułem, że muszę mu jakoś pomóc - wspomina żołnierz.
Mężczyzna, poruszony historią dziecka, skontaktował się z organizacją, która pomaga dzieciom - ofiarom wojen. Dzięki temu, udało się zorganizować serię operacji w Stanach Zjednoczonych, dzięki którym chłopiec wrócił do zdrowia. Dostał m.in. protezę, cały czas wymaga jednak rehabilitacji. Wraz z trzema innymi chłopcami z Iraku, Wad ma opłacaną opiekę medyczną i leki.
"Dziękuję, że mi pomogłeś"
Dopiero po pięciu latach doszło do ponownego spotkania żołnierza i chłopca. Wad podziękował żołnierzowi. - Dziękuję, że mi pomogłeś. Kocham cię - powiedział. - Dla mnie był tym samym dzieckiem, to było wspaniale móc go znowu zobaczyć - mówi mjr Morrie Fanto.
Autor: db/ja / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24