"Vada a bordo!" - kultowe. Zrugał Schettino, bohater!

Aktualizacja:

Historia katastrofy Costa Concordii to, między innymi, opowieść o dwóch skrajnych postawach ludzi morza. Kapitan wycieczkowca, Francesco Schettino, stał się we Włoszech powszechnie pogardzanym antybohaterem, z którego nazwiska się szydzi. Natomiast znany nam z nagrania rozmowy z dowódcą statku Gregorio De Falco z kapitanatu portu w Livorno wyrósł na narodowego idola. Falco ostro zrugał dowódcę Costa Concordii i nakazał mu wrócić na pokład tonącego statku, z którego ten wcześniej uciekł.

Jakie to szczęście, że na każdego Schettino przypada we Włoszech także De Falco. z forum internetowego

Słowem do sławy

De Falco był świadom, że kapitan przedwcześnie opuścił pokład swojego tonącego statku i nie chce na niego wracać, mimo że zostali tam ludzie. Dlatego nie przebierając w słowach rugał Schettino, wielokrotnie nakazywał mu wracać i zorientować się w sytuacji, a następnie przekazać informację ratownikom. Kapitan Costa Concordii jednak wykręcał się i ostatecznie nie wrócił na tonącą jednostkę.

Sposób w jaki De Falco rozmawiał ze Schetino, przysporzył mu wielkiej popularności. W obliczu tragedii i pokazu braku odpowiedzialności oraz odwagi w wydaniu kapitana Costa Concordii, rugający go dyżurny z kapitanatu stał się we Włoszech bohaterem narodowym i idolem. Na Facebooku powstała specjalna strona, którą polubiło niemal dziewięć tysięcy internautów.

Wśród włoskich internautów krążą petycje do premiera Mario Montiego o odznaczenie kapitana De Falco. - Panie premierze, niech Pan pokaże światu wizerunek Włoch, który wszyscy powinni poznać - apelują fani dyżurnego z kapitanatu. Inni dodają: "Jakie to szczęście, że na każdego Schettino przypada we Włoszech także De Falco".

 
Propozycja plakatu nawiązującego do rozmowy Schetino i De Falco (Fot 

Schettino = tchórz

Z drugiej strony kapitan przewróconego statku stał się prawdziwym pośmiewiskiem, a jego nazwisko natychmiast trafiło do codziennego języka jako synonim tchórza i dezertera. Socjologowie w wypowiedziach dla włoskich mediów zwracają uwagę na ogromną wściekłość Włochów na sprawcę wypadku, której siły ich zdaniem nie da się z niczym porównać.

We Włoszech, zaledwie dzień po ujawnieniu nagrania z 13 stycznia, zaprojektowano koszulki z najmocniejszym cytatem z wypowiedzi nie przebierającego w słowach przedstawiciela kapitanatu: "Niech pan wraca na pokład" ("Vada a bordo!"), wraz z użytym przez niego przekleństwem. Słowa te w hiszpańskiej i portugalskiej wersji językowej stały się wręcz "przebojem" w Ameryce Południowej.

 
"Kluczowe" zdanie wypowiedziane przez De Falco do kapitana (Fot 

Schettino jest już powszechnie uznany za głównego i niemal jedynego winowajcę katastrofy. Niektórzy ocaleli pasażerowie opowiadają jak miał w zwyczaju co wieczór z grupą oficerów zabawiać ludzi nie stroniąc od alkoholu. Według włoskich mediów był także egocentrykiem z rozbuchanym ego, który wielkie wycieczkowce "prowadził niczym ferrari na autostradzie".

Nie wszystko jest oczywiste?

Kapitan Costa Concordii stał się wrogiem publicznym numer jeden, ale według BBC, niektóre dowody wskazują też na winę właściciela statku. Firma Costa Crusies nie potępiła Schettino, ale jej szefowie oświadczyli, że przyczyną katastrofy jest błąd ludzki. Wskazali przy tym na kapitana, który "bez zgody i autoryzacji" miał zmienić standardową trasę statku, co doprowadziło do uderzenia w skały.

Jednak BBC dowodzi, powołując się na dane o trasie statku otrzymane z Lloyd's List Intelligence, że to nie był pierwszy raz, kiedy Costa Concordia przepłynęła niebezpiecznie blisko wyspy Giglio. Podczas swojego rejsu 14 sierpnia, statek miał zbliżyć się do brzegu na około 200 metrów, z okazji trwającego na wyspie festiwalu nocy św. Wawrzyńca. Jego trasa miała być niemal identyczna z tą, która w piątek zaprowadziła Costa Concordię na skały.

Według specjalistów z Lloyd's, taka zmiana prawdopodobnie była zatwierdzona przez właściciela statku, który teraz zapewnia, że Costa Concordia nigdy wcześniej nie zbliżyła się do wyspy na mniej niż 500 metrów. - Opis sytuacji, wskazujący na kapitana nikczemnika, który podjął złą decyzję, nie jest taki biało-czarny, jak się to przedstawia - twierdzi Richard Meade, naczelny Lloyd's List, jednej z najbardziej uznanych dzienników internetowych zajmującego się żeglugą.

Morska tragedia

W katastrofie która miała miejsce w nocy z piątku na sobotę, zginęło co najmniej 11 osób. Ponad dwadzieścia nadal jest zaginionych. Warty pół miliarda euro statek spoczął częściowo zatopiony na skałach przy brzegu wyspy Giglio i jest teraz poważnym zagrożeniem dla środowiska.

Sam kapitan usłyszał zarzuty spowodowania katastrofy, porzucenia statku oraz nieumyślnego spowodowania śmierci. Media podały, że w wypadku skazania za zarzucane mu czyny, Schettino grozi do 15 lat więzienia.

Obecnie został umieszczony w areszcie domowym.

Byłeś na pokładzie Costa Concordii podczas katastrofy? Skontaktuj się z redakcją Kontaktu 24:

Telefon: 22 324 24 24, sms: 516 4444 16, mail: kontakt24@tvn.pl

Źródło: PAP, BBC News