Chociaż prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka zadeklarował już, że jego kraj uzna separatystów z Zakaukazia, Mińsk ciągle nie kwapi się z podjęciem takiej decyzji. Niemniej podejmuje działania, które rosyjskim sojusznikom mają pokazać, że uznanie Abchazji i Osetii Południowej jest bliskie.
Najnowszym instrumentem polityki Łukaszenki, który w zgodnej opinii ekspertów traktuje uznanie lub nieuznanie separatystów jako element gry z Unią Europejską i Rosją, jest raport delegacji białoruskiego parlamentu z wizyty roboczej w Gruzji.
Białorusini w dniach 17-20 listopada byli w Abchazji i Osetii Południowej, by na miejscu przekonać się o sytuacji i zdecydować, czy Mińsk powinien uznać ich niepodległość.
Byli też w Tbilisi, gdzie gruzińskie władze zaapelowały do nich, by niepodległości separatystów nie uznawali. - Celem strony gruzińskiej jest zademonstrowanie, że nie chodzi o wybór między Gruzją a Rosją, a o wybór między sprawiedliwością a niesprawiedliwością, między prawem międzynarodowym a bezprawiem, między pokojem a przemocą - oznajmił rzecznik parlamentu gruzińskiego Dawid Bakradze po spotkaniu z białoruską delegacją.
Raport będzie tajny?
Delegaci z Zakaukazia już wrócili, ale raport z ich wizyty i zalecenia w nim zawarte najprawdopodobniej nie zostaną opublikowane. Przewodniczący Komisji ds. Zagranicznych i Związków ze
W sprawie uznania lub nieuznania republik kaukaskich powinniśmy kierować się zarówno interesami regionu, jak i naszymi interesami państwowymi Siarhiej Maskiewicz
- Rozumiem, że prasa pragnie ostrych, elokwentnych ocen. Ale my mamy inne zadania: najważniejsze, żeby nie wyszło na to, że pojechaliśmy się "popisać". Ludzie mają tam dużo problemów, ale generalnie sytuacja jest stabilna - oświadczył Maskiewicz, którego cytuje portal Karta-97.
Maskiewicz odmówił też podania konkretnego terminu rozpatrzenia przez białoruski parlament tej kwestii.
- W sprawie uznania lub nieuznania republik kaukaskich powinniśmy kierować się zarówno interesami regionu, jak i naszymi interesami państwowymi - powiedział Maskiewicz.
Jeszcze trzeba porozmawiać z Rosją
Przewodniczący poinformował agencję BiełaPAN, że w dniach 25 i 26 listopada białoruscy i rosyjscy parlamentarzyści omówią sytuację wokół niepodległości Abchazji i Osetii Południowej w Moskwie.
Białoruscy goście spotkają się tam m.in. z przewodniczącym Komisji Spraw Zagranicznych Dumy Państwowej, niższej izby rosyjskiego parlamentu, Konstantinem Kosaczowem. Według Maskiewicza należy m.in. omówić rolę rosyjskich sił pokojowych w konflikcie oraz proces posunięć antykryzysowych w obu republikach.
Nie ma jednej opinii
Przed wizytą Maskiewicz przyznawał, że deputowani nie są zgodni co do tego, czy uznać niepodległość Abchazji i Osetii Południowej.
- Wielu skłania się ku rozwijaniu sojuszu strategicznego z Rosją. Inni uważają, że Białoruś powinna wzmacniać integrację z Unią Europejską, która nie uznaje gruzińskich republik - oznajmił.
Jak dodał, nie można lekceważyć "okoliczności zewnętrznych, które nie pozwalają na jednogłośną ocenę konsekwencji" poparcia niepodległości tych regionów.
Gra Łukaszenki
Prezydent Alaksandr Łukaszenka konsekwentnie zachowywał milczenie podczas wojny gruzińsko-rosyjskiej w sierpniu ubiegłego roku, co było ostro krytykowane przez Rosję.
Niemniej jednak zapewniał, że parlament jego kraju zajmie się kwestią uznania niepodległości Abchazji i Osetii Południowej do końca tego roku. Oba regiony wystąpiły o to do Białorusi pod koniec 2008 r.
Na razie tylko Rosja, Nikaragua i Wenezuela uznały niepodległość Abchazji i Osetii Południowej.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24