Helikoptery, wozy opancerzone oraz prawie półtora tysiąca policjantów i żołnierzy pojawiło się na ulicach jednej z dzielnic biedy w Rio de Janeiro. Brazylijskie służby miały spacyfikować favelę Mare, a akcji przyglądał się wysłannik TVN24. Akcji dość nietypowej, bo mieszkańcy zupełnie swobodnie spacerowali między uzbrojonymi policjantami i żołnierzami.
Za ponad dwa miesiące Brazylia będzie gospodarzem Mistrzostw Świata w piłce nożnej. Z tego powodu rządzący chcą pokazać, jak dobrze służby są przygotowane do zapewnienia bezpieczeństwa mieszkańców oraz turystów. W jednym z takich pokazów siły uczestniczył reporter TVN24 Wojciech Bojanowski.
Ćwiczenia rozpoczęły się przed świtem i trwały cały dzień. - Żołnierze rozdają informacje prasowe. Na miejscu jest mnóstwo dziennikarzy - relacjonował Wojciech Bojanowski. Reporter TVN24 dalej przyglądając się operacji stwierdził jednak, że cała akcja "wygląda dość zabawnie".
- Żołnierze ganiają się jakby byli w strefie działań wojennych, a tymczasem po drugiej stronie ludzie kupują sobie banany, śniadania, palą papierosy - mówił dziennikarz.
"Musieli wiedzieć, że to są jakieś zajęcia pokazowe"
- Ci ludzie normalnie idą, śmieją się, jakiś pan sobie zamiata. Musieli wiedzieć, że to są jakieś zajęcia pokazowe, bo w normalnych warunkach po prostu pouciekaliby stamtąd - skomentował nagranie Jerzy Dziewulski. Były antyterrorysta powiedział jednak, że nawet jeśli były to ćwiczenia, to były one nietypowe. - Widzę kilku facetów, którzy przechodzą, zajmują stanowiska... Żadnego celu nie ma w tych ćwiczeniach - stwierdził jednoznacznie Dziewulski. Jednak jak tłumaczyła Alicja Fijałkowska z Centrum Studiów Latynoamerykańskich UW, to co dla ekspertów wydaje się bezcelowe, nie musi takie być dla polityków. - Tuż po mundialu mamy okres wyborczy. Będzie kampania i władze będą chciały pokazać, że potrafiły zapewnić bezpieczeństwo. I to nie tylko turystom, ale także własnym obywatelom - tłumaczy ekspert.
Autor: ktom / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24