Trwa analiza przyczyn wypadku limuzyny w miejscowości Schoharie w stanie Nowy Jork, w wyniku której zginęło 20 osób. - Czekamy na wyniki autopsji ofiar - oświadczył przedstawiciel policji. Świadkowie opowiadali, że po wypadku zapanował chaos. - Ludzie biegali tam i z powrotem, były bardzo duże problemy z wydostaniem wielu osób - relacjonowała jedna z osób.
Przedstawiciele lokalnych władz powiedzieli wydawanemu w stolicy stanu Nowy Jork, Albany, dziennikowi "Times Union", że limuzyna uderzyła w grupę osób stojących przed kawiarnią w Schoharie. Zginęło 20 osób. Do wypadku doszło w sobotę po południu czasu miejscowego. Schoharie leży około 270 kilometrów na północ od Nowego Jorku i cieszy się dużą popularnością wśród turystów.
Początkowo informowano, że limuzyną podróżowali goście weselni. Jak podkreślił znajdujący się na miejscu dziennikarz TVN24 Jan Pachlowski, te informacje były nieoficjalnie i nie zostały potwierdzone.
Tymczasem pojawiły się inne niepotwierdzone informacje, że nie byli to weselnicy, ale grupa młodych ludzi. - Oni wybierali się do pobliskiej miejscowości, aby świętować urodziny pana młodego, który miesiąc temu brał ślub - powiedział, powołując się na lokalne media.
"Wszystkie drzewa się kołysały"
Według wstępnych informacji limuzyna nie zatrzymała się na czerwonym świetlne na skrzyżowaniu, wcześniej wjeżdżając na nie ze wzniesienia z bardzo dużą prędkością.
- Klienci na parkingu kawiarni zostali zabici, gdy uderzyła w nich limuzyna jadąca stanową drogą z góry z prędkością prawdopodobnie ponad 60 mil na godzinę [około 100 kilometrów na godzinę - przyp. red.] - powiedziała dziennikowi "New York Times" zarządzająca kawiarnią Jessica Kirby.
Relacje uczestników zdarzenia były dramatyczne. - Wyglądało to bardzo poważnie, ludzie biegali tam i z powrotem. Widziałam, jak zabierali jedną osobę do karetki, ale były bardzo duże problemy z wydostaniem wielu osób [z wraku limuzyny - przyp. red.] - relacjonowała jedna z osób, która była świadkiem zdarzenia.
- Usłyszeliśmy eksplozję, teraz wiem, że to był wypadek samochodowy. Wszystkie te drzewa się kołysały. Wysiadłyśmy z samochodu tak szybko, jak to możliwe, bo myślałyśmy, że spadnie na nas drzewo - dodała inna.
"W sumie zginęło 20 osób. Wszyscy byli pełnoletni"
Stanowa policja potwierdziła w niedzielę liczbę ofiar śmiertelnych i podała, że w wypadku uczestniczyły dwa pojazdy.
- Limuzyna wjechała na parking, po czym uderzyła w zaparkowany tam samochód i dwie osoby, które stały w pobliżu. W sumie zginęło 20 osób. Wszyscy byli pełnoletni. Osiemnaście to kierowca i pasażerowie limuzyny, pozostałe dwie to przechodnie. Na razie nie ujawniamy tożsamości ofiar. Czekamy na wyniki autopsji ofiar - powiedział Christopher Fiore z policji w stanie Nowy Jork.
Autor: lukl,mm//now / Źródło: TVN24, PAP