Stany Zjednoczone odrzuciły w czwartek propozycję przeprowadzenia wyborów w Libii pod międzynarodowym nadzorem, przedstawioną wcześniej tego dnia przez syna libijskiego przywódcy Muammara Kadafiego, Saifa al-Islama. Jednocześnie przebywający w Trypolisie rosyjski mediator Michaił Margiełow stwierdził, że nie ma mowy, by Kaddafi oddał władzę.
USA nie zgadzają się na propozycję wysuniętą przez syna Kaddafiego. Oświadczył on, że w Libii do końca roku można przeprowadzić wybory. Jak dodał "gwarancją ich przejrzystości mogłaby być obecność międzynarodowych obserwatorów". - Nie wskazujemy, jakich. Akceptujemy Unię Europejską, Unię Afrykańską, ONZ, NATO - powiedział w wywiadzie dla włoskiego dziennika "Corriere della Sera".
Podkreślił, że "w okresie poprzedzającym wybory trzeba wypracować nową konstytucję i całkowicie wolny system mediów".
"Najpierw NATO musi zaprzestać bombardowań"
Tymczasem premier Libii al-Bagdadi Ali al-Mahmudi oświadczył w czwartek, że jedynym sposobem na osiągnięcie pokojowego rozwiązania konfliktu w tym kraju jest zaprzestanie bombardowań przez NATO.
- Wzywamy do pokoju (...), ale najpierw NATO musi zaprzestać bombardowań - powiedział libijski premier na konferencji prasowej w Trypolisie.
Spytany o wypowiedź Saifa al-Islama dla "Corriere della Sera", że jego ojciec ustąpi, jeśli przegra wybory", Mahmudi powiedział: "Chciałbym to skorygować i powiedzieć, że przywódca Rewolucji (1 Września) nie zajmuje się żadnymi wyborami".
"Nie ma mowy o odejściu Kaddafiego"
Wzywamy do pokoju (...), ale najpierw NATO musi zaprzestać bombardowań libijski premier
- Z punktu widzenia libijskiego kierownictwa nie może być żadnych rozmów o odejściu Kaddafiego - cytuje Margiełowa agencja Interfax.
W Libii od połowy lutego trwa powstanie przeciwko reżimowi. NATO włączyło się w konflikt atakując z powietrza oddziały wierne dyktatorowi, chroniąc ludność cywilną. Zachód domaga się natychmiastowego oddania władzy przez Kaddafiego. Rosja niespodziewanie przyłączyła się ostatnio do żądań Zachodu.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA