USA nie oczekuje od Serbii uznania niepodległości Kosowa. Co więcej, kwestia Kosowa nie będzie miała znaczenia znaczenia przy poparciu Belgradu w staraniach o akcesję do UE. Zapewnił o tym przebywający z oficjalną wizytą w Belgradzie wiceprezydent USA Joe Biden.
Biden spotkał się m.in. z prezydentem Serbii Borisem Tadiciem.
Wiceprezydent USA zaznaczył, że uznanie niepodległości Kosowa "nie jest warunkiem wstępnym w naszych stosunkach dwustronnych czy też naszego wsparcia na rzecz integracji Serbii z Unią Europejską". Wiceprezydent USA podkreślił, że Serbia ma pierwszorzędne znaczenie dla przyszłości Europy Południowo-Wschodniej.
Serbia i USA w nowych, lepszych stosunkach
Zadeklarował także, że Waszyngton i Belgrad będą budować "nowe stosunki oparte na wzajemnym szacunku".
Przyjmujący go prezydent Tadić podkreślił, że oba kraje mogą współpracować "nad licznymi projektami". Dodał, że zaprosił do Serbii prezydenta USA Baracka Obamę. Tadić powtórzył przy tym, że Serbia "nigdy nie uzna niepodległości Kosowa".
Wizyta na najwyższym szczeblu od 29 lat
Obecny wiceprezydent USA jest najwyższym rangą amerykańskim urzędnikiem państwowym, który odwiedza Serbię od czasu wizyty prezydenta Jimmy'ego Cartera w 1980 roku w ówczesnej Jugosławii.
Agencja Reutera pisze wprost o nienawiści, jaką wobec Bidena żywi wielu Serbów za jego poparcie dla niepodległości Kosowa i wspieranie w latach 90., kiedy był senatorem, Muzułmanów bośniackich w ich walce przeciwko bośniackim Serbom.
Władze serbskie zabroniły partiom politycznym i organizacjom nacjonalistów zorganizowania protestów antyamerykańskich w centrum Belgradu podczas wizyty amerykańskiego wiceprezydenta.
We wtorek Biden odwiedził Bośnię i Hercegowinę. W czwartek oczekiwany jest w Kosowie. Celem jego podróży po Bałkanach jest potwierdzenie amerykańskiego zaangażowania w regionie.
Źródło: PAP