Amerykańska armia ratuje reputację i organizuje szkolenia bez tajemnic. Po serii kompromitujących zdjęć z udziałem amerykańskich żołnierzy pozujących ze zwłokami Talibów, US Army pozuje przed kamerą m.in. "Faktów" i robi co może, żeby sprawić dobre wrażenie. Przed wyborami prezydenckimi w USA przyda się to pewnie nie tylko armii, ale też Barackowi Obamie.
Zawsze byliśmy otwarci na zagraniczne media, ale teraz w związku z wydarzeniami, które obserwujemy w ciągu ostatniego roku bardziej się na tym koncentrujemy rzeczniczka prasowa brygady pancernej w Fort Bliss
Te ostatnie wydarzenia to ujawnione filmy z marines oddającymi mocz na zwłoki talibów, spalone księgi Koranu, masakra cywilów w Afganistanie i ostatnie zdjęcia żołnierzy pozujących z fragmentami ciał talibów.
Otwarci jeszcze bardziej
Amerykańscy wojskowi wolą dmuchać na zimne i w ramach działań PR-owskich zapraszają zagranicznych dziennikarzy na manewry na poligonach bazy Fort Bliss w Teksasie.
- Zawsze byliśmy otwarci na zagraniczne media, ale teraz w związku z wydarzeniami, które obserwujemy w ciągu ostatniego roku bardziej się na tym koncentrujemy - przyznaje rzeczniczka prasowa brygady pancernej w Fort Bliss Jennifer Dyrcz.
PR dla Obamy
Z jednej strony więc Amerykanie - po serii skandali w Afganistanie - postanowili pokazać światu, jak szkolą swoich żołnierzy i co robią, aby do podobnych zdarzeń w przyszłości nie dochodziło.
Z drugiej - afgański sukces jest potrzebny amerykańskim wojskowym, ale również Barackowi Obamie, który chce wykorzystać go w kampanii wyborczej.
Obama w tym tygodniu był w Afganistanie, gdzie podpisał strategiczne porozumienie z prezydentem Hamidem Karzajem – ma to być znak, ze stosunki Ameryka-Afganistan są dobre i wojska wycofują się zgodnie z planem.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN