Umiarkowani islamiści umocnią się u władzy?


Sondaże wróżą zwycięstwo rządzącej centroprawicowej Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) premiera Recepa Tayyipa Erdogana, ale wynika z nich też, że laicka Partia Ludowo-Republikańska (CHP) może uzyskać 30 proc. głosów i przeszkodzić rządzącym w przeforsowaniu "bardziej islamskiej" konstytucji. W Turcji rozpoczęły się wybory parlamentarne.

W badaniach chęć głosowania na partię Erdogana wyrażało 39-48 proc. respondentów, wobec czego AKP ma szansę wygrać wybory po raz trzeci z rzędu., popularność tej partii tłumaczy się silnym wzrostem gospodarczym w ostatnich dziewięciu latach ich rządów.

AKP na czele

Rządząca Partia Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) premiera Recepa Tayyipa Erdogana może liczyć na blisko 49 proc. głosów. Jednak nie wystarczy to do urzeczywistnienia jej planów polegających na samodzielnym przeforsowaniu w Wielkim Zgromadzeniu Narodowym projektu nowej konstytucji, która miałaby bardziej islamski charakter.

Premier Erdogan w piątkowym przemówieniu wyborczym nie wspomniał o tym projekcie. Wzywając wyborców do głosowania na swą partię, przekonywał, że będą to głosy oddane "na stabilizację i dalszy rozwój Turcji". Plakaty wyborcze partii rządzącej zawierają zwięzłe hasło: "Dla gospodarki głosuj na AKP".

CHP w opozycji

Najważniejszym przeciwnikiem AKP jest CHP, na czele której stoi 62-letni Kemal Kilicdaroglu, nazywany przez Turków "Gandhim" ze względu na odrzucanie wszelkiej przemocy i zewnętrzne podobieństwo do wielkiego przywódcy Indii. Kilicdaroglu zdołał przyciągnąć w czasie kampanii część ludności miast i młodzieży niezadowolonej ze swej sytuacji.

Osiągnął to m.in. prostym i konkretnym językiem swych wypowiedzi zaadresowanych do miejskiej klasy średniej zainteresowanej liberalną polityką gospodarczą oraz integracją z Unią Europejską.

W piątek, w ostatnim dniu kampanii, Kilicdaroglu pojechał do miejscowości Hopa w północno-wschodniej Turcji, aby odwiedzić grób Metina Lokjumcu, emerytowanego nauczyciela, zabitego w ubiegłym tygodniu podczas ataku policji na demonstrację przeciwników premiera Erdogana. - Nasz cel, to zmiana, rozwój o ludzkim obliczu i społeczna sprawiedliwość - powiedział Kilicdaroglu.

Zadecyduje młodzież?

Agencje światowe w przeddzień głosowania w Turcji podkreślają, że niewiadomy pozostaje wybór, jakiego dokona turecka młodzież. Prawie 60 proc. mieszkańców 74-milionowego kraju, to ludzie poniżej 30 roku życia. To połowa spośród 50 milionów wyborców.

Obietnice największych ugrupowań politycznych, takie jak zniesieni obowiązkowej służby wojskowej i egzaminów na wyższe uczelnie, nie trafiły - zdaniem większości obserwatorów - w istotne pragnienia młodych Turków.

Młodzież turecka mimo pozorów nie jest jednak apolityczna. W demonstracjach, które w tym roku organizowała na ulicach Stambułu, protestowała przeciwko zarządzeniom noszącym posmak islamizacji życia publicznego: przeciwko kontroli internetu wprowadzanej przez rząd (wejdzie w życie 22 sierpnia) i przeciwko nowym restrykcjom dotyczącym spożycia alkoholu wprowadzonym na początku roku.

Od środy na Placu Taksim, centralnym placu Stambułu, obozują grupy studentów, którzy domagają się udziału młodzieży w poprawie warunków bytu, jakie przyniósł turecki cud gospodarczy.

Lokale wyborcze będą czynne w godzinach 7-16 czasu polskiego; pierwsze wyniki oczekiwane są ok. godz. 20.

Źródło: PAP