Ukrywają lotnictwo w tajnych podziemnych hangarach

Aktualizacja:
 
Setki samolotów mogą się skryć pod góramiausairpower.net

Chiny mogą schować wszystkie swoje nowoczesne maszyny bojowe w wielkich podziemnych hangarach - wynika z analizy australijskiego think-tanku, specjalizującego się w lotnictwie wojskowym. Dzięki temu samoloty są bezpieczne przed bombardowaniami, mogą być spokojnie tankowane i uzbrajane. To jedyny tak rozległy system podziemnych hangarów na świecie, który czyni chińskie lotnictwo bardzo odpornym na atak wroga.

Według australijskich specjalistów, w zachodniej części Chin, położonej bliżej baz, z których mogą startować samoloty USA, Tajwanu, Korei Południowej i Japonii, zostało rozsianych około 40 specjalnych hangarów. Są to duże tunele, wykute w skalistych górach i wzgórzach leżących obok pasów startowych. Ich przybliżoną liczbę i położenie, można ustalić dzięki zdjęciom satelitarnym.

Górskie kryjówki

 
Jeden z hangarów największego typu, oryginalnie przeznaczony dla bombowców. Teraz służy za muzeum 

Samoloty lądują i startują z normalnych pasów startowych, jak w normalnej bazie lotniczej. Jednak po wylądowaniu mogą skręcić na drogę, prowadzącą w kierunku pobliskiej góry. Po chwili znikają za masywnymi stalowymi wrotami, zamykającymi wlot do długiego tunelu.

Tam, pod wieloma metrami skał, funkcjonuje wielki hangar. Samoloty mogą być uzbrajane, tankowane a nawet serwisowane i naprawiane. Wszystko w bezpiecznym ukryciu i poza zasięgiem "widzenia" satelitów i samolotów rozpoznawczych.

Podziemne hangary w najprostszej postaci przypominają półkole. Na jego jednym końcu jest wjazd, na drugim wyjazd. W środku maszyny są stopniowo przesuwane w kierunku wylotu tunelu w rytm ich przygotowania do startu.

Według skąpych relacji świadków i na podstawie analizy podobnych baz, zbudowanych na wzór chiński w Albanii, funkcjonują także bardziej złożone ukryte hangary. Od głównego półkolistego tunelu mają odchodzić liczne mniejsze, gdzie samoloty mogą być serwisowane i składowane, nie zakłócając ruchu "wejście-wyjście". W mniejszych tunelach są umieszczone warsztaty, składy amunicji i miejsce dla obsługi bazy oraz załóg samolotów.

 
Wrota hangaru dla bombowców, którego wnętrze widać na wcześniejszym zdjęciu 

Twardy orzech

Ukryte pod metrami litych skał, hangary są najprawdopodobniej niewrażliwe na ataki przy pomocy większości standardowych bomb, będących na wyposażeniu potencjalnych wrogów Chin. Według Australijczyków, jedynie najcięższe bomby przeznaczone do atakowania podziemnych umocnionych celów, mogą posłużyć do zawalenia, bądź zasypania wrót do hangaru.

Jedyna broń, która gwarantowałaby wysokie prawdopodobieństwo zlikwidowania podziemnej bazy, to superciężkie bomby GBU-57, właśnie opracowywane w USA. Będą mogły je przenosić wyłącznie bombowce B-2, które są nieliczne i musiałyby wielokrotnie wdzierać się w chiński system obrony przeciwlotniczej, aby zniszczyć hangary. Mniejsze samoloty i bomby mogłyby jedynie powodować uszkodzenia, które zapewne dałoby się relatywnie szybko usunąć.

 
Wrota mniejszego hangaru przeznaczonego dla myśliwców 

Ukryty smok

Według ocen australijskiego think-tanku, w podziemnych bazach można zmieścić około 1500 samolotów, czyli więcej niż wynosi cała flota nowoczesnych maszyn ChRL. W sytuacji narastającego kryzysu i spodziewanej wojny, Chiny mogą więc schować całe swoje wartościowe lotnictwo pod ziemię, gdzie jego zniszczenie będzie bardzo trudne.

Prawdopodobnie niemożliwe będzie więc jego unieszkodliwienie w pierwszej fazie konfliktu i opanowanie chińskiej przestrzeni powietrznej.

Potężny wstępny atak na obronę przeciwlotniczą i lotnictwo wroga jest podstawą doktryny wojennej państw zachodnich. Dzięki hangarom Chiny są w znacznym stopniu odporne na takie uderzenie. Jednocześnie dzięki rozwojowi własnej obrony przeciwlotniczej, która staje się coraz bardziej nowoczesna, Państwo Środka byłoby w stanie samo zadawać straty agresorowi.

Pokonanie chińskiego lotnictwa wymagałoby więc długotrwałych walk w powietrzu i sukcesywnych uderzeń na podziemne bazy. Australijski think-tank wskazuje, że jeśli USA chcą mieć możliwość szybkiego unieszkodliwienia chińskiego lotnictwa, zakładając nieużywanie broni jądrowej, potrzeba znacznie rozbudować flotę trudnowykrywalnych ciężkich bombowców.

W Stanach Zjednoczonych trwa właśnie debata nad programem budowy następców B-2. Nowe bombowce miałyby wejść do służby w drugiej dekadzie XXI wieku. Jak twierdzą Australijczycy, te maszyny będą kluczowe w wypadku ewentualnego konfliktu USA-Chiny i ich budowa stanowi bardzo duże wyzwanie.

Źródło: ausairpower.net

Źródło zdjęcia głównego: ausairpower.net