Jako hańbiące i nieludzkie określił koroner okoliczności śmierci jednego z więźniów w Australii. Aborygena wieziono 350 km w 40 stopniach Celsjusza w zamkniętej ciężarówce. Mężczyzna był przewożony do więzienia. Zmarł na udar cieplny. Raport ogłoszony w połowie czerwca wywołał protesty obrońców praw człowieka.
Raport o śmierci Iana Warda, Australijczyka o korzeniach aborygeńskich, opublikowano dopiero pół roku po jego śmierci. Ward zmarł w styczniu 2008 roku. Został zatrzymany za wykroczenia drogowe. Dwaj ochroniarze pracujący dla policji transportowali go w zamkniętym vanie przez ponad 350 km w temperaturze blisko 40 stopni Celsjusza. Ciężarówka nie miała klimatyzacji, więzień nie dostał nawet łyka wody. Żaden ze strażników nie zainteresował się nim przez całą podróż.
Rasizm i dyskryminacja
Szef komitetu nadzorującego przypadki śmierci w więzieniach w Australii Zachodniej, Mark Newhouse, uważa, że śmierć więźnia to efekt dyskryminacji na tle rasowym. – Jest to dyskryminacja systemowa, rasizm w wymiarze sprawiedliwości. Domagamy się publicznego śledztwa w tej sprawie - powiedział.
Nawet wiceminister stanu Australia Zachodnia odpowiedzialna za więziennictwo, Margaret Quirk, nie mogła ukryć łez w telewizyjnym wywiadzie na ten temat. – To nasze zaniedbanie. Uważam, że jestem osobiście odpowiedzialna za ten wypadek – oświadczyła.
Źródło: Reuters, APTN