Policja w stanie Hariana w północnych Indiach, po trwających od połowy grudnia protestach ulicznych będących wynikiem zbiorowego gwałtu na studentce, opublikowała w piątek dane 2,5 tys. mężczyzn skazanych za przestępstwa seksualne. Głos zabrał też ojciec zmarłej w wyniku odniesionych obrażeń 23-latki, który zażądał kary śmierci dla jej gwałcicieli.
Od dwóch tygodni w Indiach trwa debata publiczna nad bezpieczeństwem kobiet w kraju. Być może najważniejszy głos ostatnich dni zabrał ojciec studentki z New Delhi, który wyraził wprost swoje uczucia i powiedział na antenie, że chce śmierci oprawców jego córki.
Ojciec zgwałconej przemówił
- Chciałbym kary śmierci dla tych bestii. Nawet nieletnia osoba w tej sprawie nie powinna zostać ułaskawiona. Kara dla tak haniebnej zbrodni powinna być bardzo wysoka - mówił w państwowej telewizji. Zaapelował też do rządu o zmianę przepisów dotyczących karania przestępstw seksualnych. Nowe prawo chce nazwać tak, by upamiętnić cześć córki.
W New Delhi rozpoczął się w czwartek proces pięciu gwałcicieli. Szósty z nich twierdzi, że ma 17 lat, dlatego policja zarządziła badanie kości, które ponad wszelką wątpliwość wskaże jego wiek. Jeżeli okaże się to prawdą - będzie mu groziła kara tylko trzech lat w ośrodku wychowawczym.
Gwałciciele padną ofiarą linczów?
Co roku w Indiach ofiarami gwałtu padają tysiące kobiet, a przestępcy seksualni w ok. 80 proc. przypadków unikają kary, bo bezradne kobiety często nawet nie zgłaszają się na policję, wiedząc, że tę łatwo przekupić.
W piątek być może nadszedł jednak przełom. Policja w stanie Hariana na północ od stolicy kraju New Delhi opublikowała dane wszystkich przestępców seksualnych ze swoich kartotek. Jest ich 2,5 tys.. Część z nich siedzi w więzieniach, ale wielu wyszło już przez lata na wolność.
Funkcjonariusze tłumaczą teraz, że zdecydowali się na ten krok, by dbać o bezpieczeństwo kobiet być może znajdujących się w ich pobliżu, ale ta decyzja otwiera też pytanie o konsekwencje, jakie może spowodować.
Po gwałcie i pobiciu 23-letniej studentki, w wyniku których kobieta zmarła, w Indiach kilkadziesiąt tysięcy ludzi demonstrowało przez kolejne dni pod siedzibą rządu i prezydenta domagając się śmierci dla winnych.
W niektórych komentarzach indyjskiej prasy pojawia się strach o masowe lincze. Obywatele są bowiem tak rozwścieczeni, że sami chcą wymierzać sprawiedliwość.
Policja mierząca się od grudnia z zarzutami przekupstwa wielu jej funkcjonariuszy, chce jednak wykazać się teraz "wynikami" w walce z przestępcami seksualnymi i nie przebiera w środkach.
Efektem tego jest m.in. piątkowe zatrzymanie dwóch nastolatków, którzy szantażowali koleżankę, której z ukrycia zrobili telefonem komórkowym nagie zdjęcia. Dziewczyna zdobyła się na odwagę i poszła na policję, a ta po zidentyfikowaniu numeru telefonu nastolatków od razu podała ich dane osobowe i nagłośniła sprawę w lokalnych mediach.
W ślad za władzami w Harianie chcą iść teraz urzędnicy z sąsiedniego Pendżabu.
Autor: adso//gak / Źródło: New Delhi TV