14-letnia żeglarka Laura Dekker, która w ubiegłym tygodniu uciekła z domu na karaibską wyspę St. Martin, chciała tam kupić jacht - poinformował adwokat dziewczynki. Ucieczka słynnej nastolatki wywołała burzę w Holandii - tamtejsze organizacje praw dziecka chciały odebrać ojcu Laury prawa do opieki nad córką. Holenderski sąd orzekł jednak w środę, że dziewczynka może pozostać pod opieką ojca.
Kłopoty z Dekker zaczęły się, gdy dziewczyna chciała jako najmłodsza osoba samotnie opłynąć jachtem świat. Holenderski sąd zabronił jej podejmowania tak ryzykownej próby. Niedawno Dekker zniknęła i po jakimś czasie odnalazła się na karaibskiej wyspie St. Martin. - Poleciała tam, by kupić łódź - oświadczył jej adwokat Peter de Lange wyjaśnił: Łodzie są tam znacznie tańsze.
Dotychczas nie było jasne, dlaczego nastolatka uciekła z domu. Holenderskie media spekulowały, że planowała wypłynąć w rejs dookoła świata. Z konta, przed zniknięciem, wypłaciła 3,5 tys. euro.
Odbiorą ją ojcu?
Ucieczka żeglarki mogła skończyć się źle, także dla ojca dziewczynki. Organizacje praw dziecka chciały odebrać prawa do opieki nad córką panu Dekker. Wnioskowały o to, gdyż ojciec nie upilnował dziecka, które samotnie udało się na lotnisko, po czym poleciało na wyspę St. Martin. W środę sąd jednak orzekł, że nastoletnia żeglarka może pozostać pod opieką ojca.
Ostateczna decyzja w czwartek
Sąd w Utrechcie początkowo planował podjąć decyzję o przyszłości żeglarki już we wtorek. Ostatecznie jednak zdecydowano, że wyrok zapadnie w czwartek rano. Gdyby ojciec Laury Dekker stracił prawo do jej wychowywania, dziewczyna mogłaby trafić pod opiekę matki (rodzice żeglarki są rozwiedzeni) lub do opiekunów zastępczych.
Źródło: reuters, pap