14-letnia Laura Dekker, która zaginęła po tym, jak władze nie zezwoliły na jej samotny rejs dookoła świata, jest już w Holandii. Dziewczynę po zniknięciu w piątek z domu w Utrechcie odnaleziono w niedzielę na Holenderskich Antylach. Policja nie informuje o szczegółach incydentu.
Dziewczynkę znaleziono w niedzielę na wyspie Saint Martin, należącej do archipelagu Antyli Holenderskich na Morzu Karaibskim, u Wybrzeży Wenezueli. Według informacji przekazanych przez rzecznika policji w Utrechcie, Laurę rozpoznał jeden z mieszkańców wyspy i zawiadomił miejscową policję.
Wiele pytań, mało odpowiedzi
Wszystko wskazuje też na to, że dziewczynka sama opuściła dom ojca, w którym mieszkała. - Nie wierzymy, że doszło do przestępstwa - podkreślał Bernhard Jens z policji w Ultrechcie.
Holenderska gazeta De Volkskrant uważa, że dziewczynka wypłaciła w czwartek z konta 3,5 tysięcy euro (ponad 14,5 tys. zł). Tego samego dnia nie wróciła do domu.
Polecieć mogła sama
Wciąż nie wiadomo, jak dziewczynka znalazła się na Antylach, jak kupiła bilet na samolot i czy ktoś jej w tym pomógł. Polecieć mogła sama - linie lotnicze dopuszczają samodzielne podróże dzieci. Najmłodsi muszą podróżować pod opieką stewardesy (granica jest różna w zależności od przewoźnika, np. w LOT asysty wymagają dzieci od lat 5 do 12, w Air France od 4 do 11), nastolatki mogą, ale nie muszą. Usługa jest zwykle dodatkowo płatna.
Według holenderskiej agencji NOS, która powołuje się na słowa rzecznik rodziny Dekker, dziewczynka zostawiła ojcu list. Nie wiadomo jednak, co się w nim znajduje.
"Chcę popłynąć dookoła świata"
Laura Dekker urodziła się na jachcie swych rodziców na wodach Nowej Zelandii (ma więc nie tylko obywatelstwo holenderskie, lecz także nowozelandzkie) i pierwsze pięć lat życia spędziła na morzu. 1 września 2009 r., gdy miała jeszcze 13 lat ogłosiła, że zamierza wyruszyć w dwuletni samotny rejs dookoła świata.
Niewiele brakowało, a marzenia by spełniła. Jednak, gdy jej ojciec wystąpił w lipcu do władz miasteczka Wijk Bij Duurstede koło Utrechtu o zwolnienie z obowiązku szkolnego, władze szkoły odmówiły i powiadomiły służby ochrony dzieci.
Marzenia zakończone w sądzie
Decyzją sądu w Utrechcie, Dekker na dwa miesiące została oddana pod wspólny nadzór władz i rodziców. Argumentowano to zagrożeniem, jakie niesie tak długa samotna podróż dla rozwoju psychicznego i fizycznego dziecka. Holenderska Rada Rodziny wystąpiła do sądu o zawieszenie praw rodzicielskich Dekkerom. W październiku sąd odrzucił ostatecznie prośbę o pozwolenie na rejs.
Jak oficjalnie podał prawnik Laury, dziewczynka pogodziła się z decyzją sądu. Media przypominają jednak, że Laura nie wykluczała, że uda się do Nowej Zelandii, skoro władze holenderskie nie zezwalają jej na realizację życiowych planów.
Źródło: dailymail.co.uk, foxnews.com, bbc.co.uk, volkskrant.nl, PAP