Założyciel serwisu internetowego Megaupload.com poprosił sąd w Nowej Zelandii o odblokowanie prawie 220 tys. dol. nowozelandzkich (ok. 185 tys. dol. USA) na pokrycie bieżących wydatków, w tym na opłacenie nianiek i ochroniarzy. Jednocześnie w środę sąd odrzucił wniosek USA, by Kima Dotcoma ponownie umieścić za kratkami.
Kim Dotcom, obywatel Niemiec, jest oskarżony przez USA o piractwo internetowe bo przez swoją stronę - Megaupload - umożliwiał łamanie praw autorskich na ogromną skalę. Internauci mogli się dzięki niej dzielić m.in. muzyką i filmami, w tym treściami łamiącymi prawa autorskie.
Dotcom początkowo trafił do aresztu, a strona została zamknięta. On sam został ostatecznie wypuszczony za kaucją i oczekuje na rozstrzygnięcie procesu ekstradycyjnego do USA.
Z dokumentów przedstawionych przez Dotcoma wynika, że płacił on ok. 1 mln dol. nowozelandzkich rocznie za wynajem posiadłości, 600 tys. na jej utrzymanie i około 50 tys. dol. miesięcznie na nauczyciela, niańkę dla swojego autystycznego dziecka oraz ochronę.
Na razie sąd odblokował Dotcomowi 32 tys. dol. na pokrycie najbardziej niezbędnych wydatków. Decyzja ws. pozostałej kwoty jeszcze nie zapadła. Twórca Megaupload ma na utrzymaniu żonę, trójkę dzieci i wkrótce spodziewa się narodzin bliźniaków.
Wniosek USA odrzucony
W odrębnym orzeczeniu sąd odrzucił żądanie USA by umieścić Dotcoma ponownie w więzieniu ze względu na wysokie ryzyko ucieczki za granicę. Jednak sąd uznał że dotychczasowe środki zapobiegawcze, w tym elektroniczna bransoleta, wystarczą. Mężczyzna nie może też korzystać z internetu.
- To wspaniale, móc wrócić do domu z rodziną - powiedział w środę Dotcom. - Naprawdę, kamień spadł mi z serca - dodał.
Źródło: Reuters