Tuarescy rebelianci wjechali do miasta Gao na północy Mali i rozpoczęli strzelaninę. - Widziałem, jak pojawili się w pick-upach ze swoimi flagami - relacjonuje z miejsca zdarzenia reporter agencji Reutera. Gao to największy garnizon wojskowy w tej części kraju, od ponad tygodnia rządzonego przez wojskowych, którzy obalili prezydenta Amadou Toumaniego Toure.
W sobotnie przedpołudnie do pustynnego Gao wdarli się rebelianci i rozpoczęli ostrzał garnizonu, w którym może przebywać kilkuset żołnierzy.
Atak z lądu, odpowiedź z powietrza
- Strzały i eksplozje słychać w całym mieście, wszyscy biegają z miejsca na miejsce i zamykają sklepy - relacjonuje reporter Reutera. W odpowiedzi na atak w powietrze poderwały się wojskowe helikoptery. Tuaregowie są jednak dobrze uzbrojeni i nie wiadomo w jakiej liczbie zaatakowali miasto. Walki mogą więc potrwać wiele godzin i skutecznie sparaliżować miasto.
Walki w Gao rozpoczęły się dzień po zajęciu przez Tuaregów innego, dużego miasta na północy - Kidalu. Gao, Kidal i monumentalne, średniowieczne Timbuktu uznawane za jeden z architektonicznych cudów świata, w planach rebeliantów mają się znaleźć w ich przyszłym państwie.
Mali pogrążone w chaosie
W dążącej do tego rewolcie od kilku tygodni uczestniczą: Narodowy Ruch Wyzwolenia Azawad (MNLA), ruch polityczno-militarny powstały z połączenia różnych ugrupowań tuareskich i dobrze uzbrojeni tuarescy żołnierze byłych wojsk libijskiego dyktatora płk. Muammara Kaddafiego.
Wojsko od ponad tygodnia przygotowuje się do wielkiej ofensywy przeciwko dobrze uzbrojonym Tuaregom. To właśnie ich dążenia do oddzielenia tych terytoriów od Mali i nieudolność władz państwowych doprowadziły w ub. tygodniu do buntu w szeregach armii i zamachu stanu zakończonego obaleniem prezydenta.
Znaczące rebelie Tuaregów wybuchały w Mali w latach 1962-64, 1990-95 i 2007-2009. Obecna jest skutkiem powrotu kilku tysięcy doświadczonych i silnie uzbrojonych Tuaregów z wojsk byłego dyktatora Libii.
Źródło: Reuters