Trefne implanty produkował rzeźnik

 
Wadliwe implanty zagrażają życiuArchiwum TVN24

Człowiek odpowiedzialny za wielką aferę z pękającymi implantami piersi nie miał żadnego wykształcenia medycznego. Firmę Poly Implant Prothese (PIP) założył rzeźnik, który miał chcieć "szybko zawojować rynek agresywną polityką cenową". Przez niemal dwie dekady produkował 100 tysięcy implantów rocznie. Teraz, jak mówi znający go lekarz, "tak jakby zniknął".

Skala problemu wywołanego przez firmę PIP Jeana-Claude Masa nie jest dokładnie znana. Produkcja implantów rozpoczęła się w 1991 roku i trwała do 2010 roku. Średnio rocznie powstawało ich 100 tysięcy i 80 procent eksportowano poza Francję. Ostatecznie firmę zamknięto, gdy wykryto, że do produkcji implantów wykorzystywano słabej jakości silikon, który pękał po wszczepieniu.

Teraz francuskie władze wezwały około 30 tysięcy kobiet, aby zgłosiły się do szpitali celem usunięcia wadliwych implantów, które mogą zagrażać ich zdrowiu i życiu. To jednak kropla w morzu, ponieważ zdecydowanie więcej pań z tymi implantami żyje poza Francją. Skala problemu nie została jeszcze oszacowana.

Gdzie on jest

Część kobiet zdecydowała się pójść ze sprawą do sądu. Założyciel PIP jednak przepadł. - Nikt nie wie, gdzie on jest. Tak jakby zniknął - stwierdził w rozmowie z agencją Reuters Patrick Baraf, paryski chirurg plastyczny, który poznał Masa w 1981 roku. Lekarz wyjaśnia, że założyciel PIP nie miał żadnego kontaktu z medycyną, zanim zdecydował się wejść na rynek implantów.

- On był rzeźnikiem, sprzedawał szynkę i kiełbasy. To oczywiście oznacza, że nie był najlepiej wykwalifikowany, aby zająć się produkcją implantów - mówi Baraf. Lekarz dodaje, że pomysłem Masa na sukces była "agresywna polityka cenowa", czyli jego produkty po prostu musiały być jak najtańsze. - Najdroższe implanty kosztowały nawet 1200 euro, on zszedł do 250 - wspomina chirurg plastyczny. - Jednak za niską cenę dostajesz niską jakość - dodaje.

Jak twierdzi przedstawiciel francuskiego Stowarzyszenia Chirurgów Plastycznych, większość produkcji PIP była "dobrej jakości". Problemy miały się zacząć dopiero około 2004-2005 roku, kiedy Mas miał znaleźć się pod presją i aby dalej utrzymać najniższe ceny, zaczął stosować niskiej jakości silikon. Problem ma dotyczyć około 20 procent produkcji firmy. To oznacza setki tysięcy wadliwych implantów.

Źródło: Reuters

Źródło zdjęcia głównego: Archiwum TVN24