"To jest Hims. Umieramy. Popatrzcie na te dzieci"

Aktualizacja:

- To jest Hims, Bab Amro. Widzimy kolejną rakietę spadającą na cywilne domy. To się dzieje cały dzień od godz. 5 rano. Teraz jest godz. 8. To będzie trwać do godz. 19. To jest życie, do którego musieliśmy przywyknąć: rakiety, pociski zabijające dzieci na ulicy, części ciał. Czemu świat nam nie pomaga? Gdzie jest ludzkość? Gdzie jest cholerne ONZ? - pyta syryjski aktywista Danny Abduldayem we wstrząsającym nagraniu prosto z syryjskiego miasta oblężonego przez siły wierne prezydentowi Baszarowi el-Asadowi.

- Czemu nikt z tym nic nie robi? Czy to są zwierzęta? Czy to nie są domy ? Czyż to nie ludzkie istoty żyją w tym domu? - pyta dramatycznie Syryjczyk w kilkuminutowym nagraniu udostępionym przez agencję Reutera. W swojej wędrówce po Hims Abduldayem pokazuje pacyfikowane miasto, bastion oporu wobec autorytarnej władzy Asada.

Tylko w czwartek, w szóstym dniu ofensywy syryjskich sił rządowych, w tym mieście na zachodzie Syrii zginęło co najmniej 107 osób, a organizacja Lekarze bez Granic ostrzegła, że miastu grozi wybuch katastrofy humanitarnej.

Ze wszystkich stron miasto otaczają oddziały rządowe, wojsko kontroluje wszystkie drogi dojazdowe. Na skutek zacieśniającego się pierścienia armii wokół Hims od 10 dni do miasta nie docierają dostawy żywności. Oprócz jedzenia zaczyna brakować leków oraz opału, przy temperaturach oscylujących wokół zera stopni. Jak podają miejscowi działacze, w całym Hims jest trzech lekarzy, z których jeden został raniony odłamkiem granatu.

"Gdzie jest ONZ?"

- To była kolejna rakieta. Widzicie? To się dzieje codziennie. Gdzie jest ONZ? Gdzie jest ludzkość? Gdzie jest Ameryka? Czy Ameryka nie powinna bronić ludzkości? Czy ONZ nie powinno bronić człowieczeństwa? Czy tu umierają zwierzęta? Czy mamy tak żyć cały czas? - pyta Syryjczyk pokazując kolejne gruzowisko, efekt rządowego ostrzału.

- To jest Syria, Hims, Bab Amro. Nasze sąsiedztwo. Wyobraźcie sobie więc, co się dzieje w całej Syrii. To jest jedna dzielnica w Hims - mówi Abduldayem.

o jest szpital polowy, jest godz. 7. To jest małe dziecko, ma około dwóch lat. Zostało zabite we własnym domu. Czy na to czeka ONZ? Aż nie będzie już dzieci? Zanim zabiją wszystkie dzieci i kobiety? Danny Abduldayem

W końcu wchodzi do miejscowego szpitala, pokazując, że wojsko Asada nie wybiera ofiar. Umierają też dzieci. - To jest szpital polowy, jest godz. 7. To jest małe dziecko, ma około dwóch lat. Zostało zabite we własnym domu. Czy na to czeka ONZ? Aż nie będzie już dzieci? Aż zabiją wszystkie dzieci i kobiety? - pyta dramatycznie mężczyzna.

Według Human Rights Watch siły reżimu prezydenta zatrzymują i torturują nawet 13-letnie dzieci. Tym bardziej ofiarami bombardowań rząd się nie przejmuje.

Abduldayem w swojej podróży po Hims idzie dalej: - To jest jedna z ulic w Bab Amro. Dopiero co uderzyli w nas pociskami moździerzowymi, czołgowymi i rakietami. Widzicie zniszczenia na tych budynkach.

To jest jeden z domów w Bab Amro. Popatrzcie na te dzieci. Czy tak reżim Asada powinien traktować dzieci? Teraz widzicie, że reżim Asada zabija dzieci. Co ONZ zamierza z tym zrobić? Nic! Będą siedzieć i dyskutować, sprawdzą, czy mogą to zrobić pokojowo... Chcą rozwiązać to pokojowo z tym mordercą po tym, co zrobił tym dzieciom. Danny Abduldayem

"Będą siedzieć i dyskutować, sprawdzą, czy mogą to zrobić pokojowo..."

Na koniec swojej upiornej podróży mężczyzna wchodzi do jednego z domów. Na podłodze siedzi kilkoro małych dzieci. Wszystkie wyglądają na ranne. - To jest jeden z domów w Bab Amro. Popatrzcie na te dzieci. Czy tak reżim Asada powinien traktować dzieci? Teraz widzicie, że reżim Asada zabija dzieci. Co ONZ zamierza z tym zrobić? Nic! Będą siedzieć i dyskutować. Sprawdzą, czy mogą to zrobić pokojowo... Chcą rozwiązać to pokojowo z tym mordercą po tym, co zrobił tym dzieciom. Ostrzeliwują nas od godz. 6 rano. Teraz jest godz. 14. Mamy ponad sto ciał. Nawet nie wiemy, kim są. To jest tylko jedna dzielnica w Hims. Popatrzcie na dzieci. Jak możecie stać bezczynnie i patrzeć na nie? To jest Syria, Hims, Bab Amro - kończy Abduldayem.

Ludzie giną, Moskwa i Pekin blokują ONZ

W marcu 2011 roku na fali arabskiej wiosny rozpoczęły się w Syrii antyrządowe demonstracje, które przerodziły się w opór zbrojny. Według ONZ tłumienie tych wystąpień przez siły rządowe pociągnęło za sobą śmierć co najmniej 6 tys. ludzi.

W minioną sobotę Rosja i Chiny, korzystając z prawa weta, na forum Rady Bezpieczeństwa ONZ zablokowały projekt rezolucji potępiającej przemoc w Syrii i wzywającej władze tego kraju do zainicjowania demokratycznych reform i ustąpienia Asada. Sprzeciw Moskwy i Pekinu wobec rezolucji spotkał się z potępieniem Zachodu.

Źródło: reuters, pap