Była premier Ukrainy Julia Tymoszenko, oskarżona o nadużycie władzy i sprzeniewierzenie państwowych funduszy podczas kierowania rządem, stanęła w piątek przez sądem w Kijowie. Przed budynkiem poparcie dla przywódczyni opozycji demonstrowało około tysiąca osób. Tymoszenko grozi 10 lat więzienia.
Jedna z przywódczyń pomarańczowej rewolucji z 2004 roku uważa stawiane jej zarzuty w sprawie zawierania kontraktów gazowych z Rosją w 2009 roku, które miały narazić na straty ukraiński skarb państwa, za motywowane politycznie i inspirowane przez prezydenta Wiktora Janukowycza w celu uciszenia opozycji.
Władze odrzucają te oskarżenia.
"Sądy i prokuratura są w prywatnych rękach"
Podczas rozprawy wstępnej w piątek 50-letnia Tymoszenko skrytykowała proces, który jej zdaniem jest farsą. - To farsa i cyrk, a nie proces - mówiła. Odpowiadając na pytania nie wstała, a następnie domagała się odwołania sędziego, którego nazwała "pionkiem w rękach administracji prezydenta".
- Nie ma Pan prawa rozpatrywać tej sprawy - powiedziała Tymoszenko, dodając, że sędzia jest częścią systemu "represji politycznych przeprowadzanych przez władze".
Przed początkiem rozprawy była premier mówiła dziennikarzom: "Nikt nie ma wątpliwości co do tego, że sądy i prokuratura są w prywatnych rękach i że nie będzie sprawiedliwości".
"Głos Julii to głos narodu"
Około tysiąca zwolenników przywódczyni opozycji zgromadziło się przed budynkiem sądu. Nieśli transparenty z napisami: "Głos Julii to głos narodu", "Będziemy bronić Ukrainy, precz z sądami marionetkowymi", "Mówimy nie represjom politycznym". Niektórzy zwolennicy weszli do sali sądowej, krzycząc "Hańba!".
Julia Tymoszenko była główną konkurentką obecnego prezydenta Janukowycza w zwycięskiej dla niego drugiej turze wyborów prezydenckich na początku ubiegłego roku. Obecnie była premier jest największym krytykiem działań szefa państwa.
Spór o umowy gazowe
W 2008 roku Ukraina płaciła 179,5 dolarów za 1000 metrów sześciennych rosyjskiego gazu. Po rosyjsko-ukraińskim konflikcie gazowym na przełomie 2008 i 2009 roku Tymoszenko porozumiała się z premierem Rosji Władimirem Putinem, że cena błękitnego paliwa dla Ukrainy wyniesie 450 dolarów za 1000 metrów sześciennych. Obecne władze Ukrainy uważają tę umowę za niekorzystną.
Tymoszenko uważa, że działania prokuratury są wyrazem prześladowań opozycji. Utrzymuje też, że władze pragną, by została skazana, gdyż jako osoba karana sądownie nie będzie mogła startować w wyborach. Najbliższe wybory - parlamentarne - odbędą się na Ukrainie w przyszłym roku.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24