Tłum zaatakował państwową telewizję


Splądrowany i podpalony budynek publicznej telewizji, strzały, chaos w mieście - na ulice stolicy Madagaskaru, Antananarywy, wyległy tłumy w proteście przeciwko zamknięciu opozycyjnej stacji radiowej.

Zamieszki wybuchły po apelu przywódcy opozycji i zarazem mera Antananarywy Andry'ego Rajoeliny, który krytykował "dyktaturę" Republiki Madagaskaru i podczas weekendu nawoływał do rozpoczęcia w poniedziałek strajku generalnego.

W poniedziałek 34-letni mer Antananarywy przyjechał na główny plac miasta, gdzie pojawia się od grudnia, i głośno krytykował rząd. Rajoelina oskarża rząd o sprzeniewierzanie funduszy publicznych i zagrażanie demokracji. Wzywa prezydenta Marca Ravalomananę do ustąpienia i deklaruje gotowość objęcia przywództwa.

Później Rajoelina wystąpił w małej prywatnej stacji telewizyjnej i wzywał do spokoju. Obiecał przemówić publicznie rano we wtorek na placu.

Tłum ruszył na telewizję

Kiedy jednak zamilkła opozycyjna stacja radiowa, na ulice wyległy tysiące ludzi, którzy zaatakowali budynki państwowej telewizji. Ukradziono krzesła, powyrywane ze ścian futryny oraz stalowe dźwigary. Splądrowane budynki podpalono. Policja i straż pożarna nie reagowały.

Tłum zaatakował też prywatną stację telewizyjną, związaną z prezydentem. Wtedy zastrzelony został zwolennik mera - poinformował jego doradca Andriamahazo Nirhy-Lanto. Telewizji strzegli najemnicy i to oni zaczęli strzelać - dodał.

Ofiary niepotwierdzone

Miejscowy dziennikarz Fano Rakopondrazaka, świadek wydarzeń, powiedział, że 11 osób plądrujących sklepy zostało zadeptanych w chaosie. Agencji Reutera nie udało się potwierdzić tej informacji, ale biuro prezydenta oskarżyło Rajoelinę o usiłowanie dokonania przewrotu i oznajmiło, że rząd "przywróci porządek".

Źródło: PAP