Prace służb na miejscu upadku prezydenckiego samolotu zostały zorganizowane w najkrótszym mozliwym czasie, oświadczył gubernator obwodu smoleńskiego Siergiej Antufjew. Jego zdaniem wszystkie późniejsze prace również zostały przeprowadzone sprawnie i sumiennie. Ponadto władze planują postawienie na miejscu katastrofy znaku upomiętniającego tragedię.
- Od pierwszych chwil po katastrofie rozpoczęły się prace awaryjno-ratunkowe - powiedział Antufjew. - Razem z pełnomocnym przedstawicielem prezydenta Federacji Rosyjskiej Gieorgijem Połtawczenką byłem na miejscu upadku samolotu już trzy minuty po tym, jak to się stało. Zorganizowane były wszelkie niezbędne prace - dodał.
Teren wypadku był i jest odpowiednio zabezpieczony
Zdaniem gubernatora dosłownie w ciągu pierwszej godziny po katastrofie, miejsce upadku samolotu zostało zagrodzone i było następnie chronione przez wszystkie dni, kiedy na miejscu prowadzono śledztwo. Po ich zakończeniu polecił zorganizować całodobowy posterunek milicji.
Antufjew podkreślił, żę obywatele, którzy pragną przyjść na miejsce upadku samolotu, by zapalić świeczkę na pamiątkę ofiar lub położyć kwiaty, mogą to zrobić bez przeszkód. Pracownicy władz obwodu smoleńskiego dbają o to, by nie dochodziło tam do żadnego "kopania czy poszukiwania jakichś przedmiotów".
- Pragnę jeszcze dodać - zaznaczył - że po zakończeniu działań operacyjno-śledczych cały teren upadku Tu-154 został dokładnie zbadany przez pracowników organów ochrony prawa przy pomocy służbowych psów.
Kontrowersyjna skuteczność zabezpieczenia terenu
Teren na którym znajdował się wrak rozbitego samolotu po wycofaniu się z niego śledczych był nieogrodzony i ogólnodostępny. Coraz liczniej pojawiający się na miejscu wypadku turyści z Polski donosili, że nadal można na nim znaleźć fragmenty samolotu i drobne rzeczy należące do ofiar. Dodatkowo, niektórzy okoliczni mieszkańcy uczynili z poszukiwania resztek samolotu mały biznes i oferowali ich sprzedaż Polakom.
Po ujawnieniu tych informacji strona polska poprosiła Rosję o lepsze zabezpieczenie terenu i zgodę na wysłanie do Smoleńska ekipy archeologów, którzy mają dokładnie przeszukać błotnisty grunt, w który wbił się Tu-154.
Źródło: PAP, lex.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24