W ciągu trzech dni talibowie zniszczyli trzy stacje przekaźnikowe telefonii komórkowej w południowych prowincjach Helmand i Kandahar. Wcześniej operatorzy w Afganistanie nie spełnili ultimatum, jakie dostali od islamistów.
Kilkanaście dni temu talibowie wezwali operatorów telefonii do codziennego wyłączania sieci między 17.00 popołudniu, a 7.00 rano. Wg rebeliantów siły amerykańskie i NATO namierzają oddziały talibów poprzez sygnał telefoniczny i wtedy atakują odkryte kryjówki. Ich zdaniem, dowodem na to ma być fakt, że dużo wojskowych operacji przeciwko rebelii Amerykanie przeprowadzają właśnie w nocy.
Wielu afgańskich polityków taki motyw ataków na maszty telefoniczne uznaje za nieprawdziwy. Wg nich, tak naprawdę ataki na infrastrukturę komunikacyjną to tylko kolejny wyraz dążenia talibów do niszczenia afgańskiej gospodarki. I taki sabotaż jeśli już komuś szkodzi, to nie koalicji antyterrorystycznej, lecz zwykłym Afgańczykom, korzystającym z telefonów. Żołnierze do komunikowania się używać mogą np. satelitów.
Okno na świat
Przemysł telekomunikacyjny jest uznawany za jeden z najszybciej rozwijających się i najbardziej dochodowych w Afgańskiej gospodarce. Zasięg czterech głównych operatorów pokrywa niemal całe terytorium kraju. Jako, że wiele regionów w Afganistanie nie ma nawet dostępu do regularnych usług pocztowych, telefonii stacjonarnej, nie wspominając o Internecie, ich mieszkańcy w komunikowaniu się niemal całkowicie są zależni od komórek.
Telefony - broń Zachodu?
Bądźcie ostrożni: jeśli namierzony dżihadysta nie jest schwytany, nie oznacza to, że jest bezpieczny. Oznacza to, że służby specjalne go podsłuchują, dopóki nie ujawni danych wszystkich swoich kontaktów. Wówczas przystępują do operacji jednoczesnych masowych aresztowań Bądźcie ostrożni
Jedną z nich jest ostrzeżenie przed konfiskowaniem aparatów afgańskim urzędnikom, policjantom i wojskowym. Dostarczane przez Amerykanów telefony służą dwóm celom – twierdzą autorzy poradnika – po pierwsze są używane przez „kolaborantów” do przekazywania informacji siłom USA, a po drugie, jeśli aparat wpadnie w ręce taliba i jest przez niego używany, amerykański wywiad może namierzyć i schwytać „bojownika” lokalizując telefon.
Podobne obawy mają terroryści w Iraku. Na internetowych forach, na których islamiści wymieniają się informacjami, jeden z użytkowników radzi „bojownikom” wyłączać telefon co najmniej 300 m od domu i wyjmować z aparatu baterię i kartę SIM.
Źródło: Radio Free Afghanistan, Jamestown Foundation
Źródło zdjęcia głównego: TVN24.pl