Otoczony szczelną zasłoną tajemnicy amerykański wojskowy wahadłowiec bije rekordy pozostawania na orbicie. Minął już rok, od kiedy X-37B został wystrzelony w kosmos. Pentagon oznajmił jedynie, iż jest bardzo zadowolony z dotychczasowych testów i przedłuża pobyt wahadłowca na orbicie. Co dokładnie tam robi, nie wiadomo.
Istnieją dwa egzemplarze wojskowego wahadłowca. Pierwszy został wystrzelony w kosmos w kwietniu 2010 roku i wrócił na Ziemię w grudniu tego samego roku po 224 dniach. Był to najdłuższy kosmiczny lot maszyny wielokrotnego użytku. OTV-1 (Orbital Test Vehicle) wykonał też pierwsze automatyczne lądowanie po zejściu z orbity w historii USA.
Pentagon na orbicie
Drugi egzemplarz zbudowanego przez Boeinga X-37B o oznaczeniu OTV-2 został wystrzelony w kosmos piątego marca 2011 roku. Początkowo zapowiadano, że drugi lot ma przetestować zdolność wahadłowca do pozostania na orbicie przez maksymalny czas określony w założeniach jego budowy, czyli 270 dni. Jednak po upłynięciu tego terminu Pentagon podał, iż misja została przedłużona na czas nieokreślony.
Po osiągnięciu roku na orbicie amerykańskie wojsko jedynie powtórzyło informację o tym, że nadal nie sprecyzowano daty powrotu OTV-2. - Jesteśmy bardzo zadowoleni z rezultatów testów przeprowadzanych przez X-37B na orbicie - powiedział płk Tom McIntyre, szef biura Pentagonu odpowiedzialnego za wahadłowiec. - X-37B wyznacza standardy w dziedzinie pojazdów kosmicznych wielokrotnego użytku. Dotychczasowe dane uzyskane podczas lotu mają wielką wartość - dodał wojskowy.
- Misja przebiega zgodnie z planem. Pojazd sprawuje się dobrze - powiedziała rzeczniczka Pentagonu, major Tracy Bunko. - Data powrotu na Ziemię nie została jeszcze ustalona. Będziemy ją maksymalnie przedłużać, aby uzyskać z niej jak najwięcej - stwierdziła.
W planach jest trzeci lot X-37B, który wykona OTV-1. Start jest planowany na jesień 2012 roku.
Tajemnicze orbitowanie
Nie wiadomo, co dokładnie robią na orbicie X-37B. Wojsko udziela informacji i udostępnia zdjęcia swoich wahadłowców jedynie podczas przygotowań do startu, odpalenia rakiety i lądowania. Co dzieje się pomiędzy oderwaniem od Ziemi do powrotu na nią, jest ścisłą tajemnicą. Wojsko mówi jedynie o przeprowadzaniu "testów" i "eksperymentów'
Ważący ok. 5,5 tony wahadłowiec jest w ujęciu ogólnym pomniejszoną i bezzałogową wersją promów kosmicznych NASA. Wojskowi twierdzą, że maszyna cywilów była TIR-em, a ich X-37B jest raczej pick-upem, który w pełni spełnia ich potrzeby. Oficjalnie X-37B ma służyć do wynoszenia na orbitę i zabierania z niej satelitów oraz serwisowania ich w kosmosie. Specjaliści spekulują jednak, iż gdyby tylko zaistniała potrzeba, mały wahadłowiec mógłby manipulować przy wrogich urządzeniach.
Swobodne przemieszczanie się po orbicie umożliwiają X-37B silne silniki manewrowe. Energię do długotrwałego działania zapewnia rozkładana bateria słoneczna.
Źródło: Spaceflight Now
Źródło zdjęcia głównego: USAF