Zatrzymanie Ratko Mladicia może być dopiero początkiem burzy w Serbii. Prezydent Boris Tadić zapewnia, że śledztwo w sprawie generała zostanie rozszerzone na osoby, które przez 16 lat pomagały uniknąć aresztowania temu byłemu dowódcy sił Serbów bośniackich.
Tadić wyjaśnił, że podczas dochodzenia śledczy przyjrzą się pomocy udzielonej gen. Mladiciowi przez członków serbskiego wojska i policji - podało w nocy z piątku na sobotę BBC. Prezydent Serbii w rozmowie z brytyjskim nadawcą wyjaśniał, że na przestrzeni lat Mladić mógł liczyć na poparcie "niektórych osób w systemie państwowym".
- W ciągu kolejnych dni będziemy mieli pełen obraz tego, co stało się w ciągu ostatnich dwóch i pół roku, a nawet 16 lat - powiedział Tadić. - Będzie to dla nas bardzo, bardzo ważne - podkreślał.
Według Tadicia, generał Mladić początkowo cieszył się znacznym poparciem ze strony niektórych urzędników, które osłabło po obaleniu prezydenta Serbii Slobodana Miloszevicia w 2000 r.
Tadić powiedział, że gdy objął władzę w 2004 r., wysiłki na rzecz znalezienia byłego dowódcy wojskowego zostały przyspieszone, ale prowadzenie śledztwa było często utrudniane przez licznych członków rodziny Mladicia. - Miał wielu krewnych nie tylko w Serbii, ale także w innych państwach regionu, m.in. w Bośni i Hercegowinie czy Macedonii, co bardzo utrudniało badanie sprawy - zaznaczał prezydent.
Zatrzymany Mladić
Oskarżony o ludobójstwo i zbrodnie przeciw ludzkości podczas wojny w Bośni i Hercegowinie (1992-95) Mladić został zatrzymany w czwartek w Serbii.
Ma zostać przekazany mieszczącemu się w Hadze międzynarodowemu trybunałowi ds. zbrodni wojennych na obszarze dawnej Jugosławii. Jest oskarżony m.in. o trzyletnie oblężenie Sarajewa i masakrę ok. 8 tysięcy bośniackich mężczyzn i chłopców w lipcu 1995 roku w Srebrenicy. Władze serbskie sugerowały, że procedura ekstradycyjna może potrwać około tygodnia.
Źródło: PAP