– Tu nie chodzi o Polskę – uspokaja Bogusław Sonik z PO. Europoseł odniósł się w ten sposób do groźby lidera chadeków, największej frakcji w PE, który powiedział, że kraj, którego prezydent nie podpisze ratyfikacji traktatu z Lizbony, zostanie pozbawiony unijnego komisarza. Słowa te zdenerwowały posła PiS Tadeusza Cymańskiego, który oświadczył, że "nie można uginać się przed językiem szantażu".
- Nie powinno się używać takiego języka i takich warunków – powiedział TVN24 Tadeusz Cymański z PiS. Zdaniem europosła, „troska o właściwy dobór komisarzy, leży w interesie Unii Europejskiej i nie powinna być łączona z taką czy inną postawą, decyzją bądź jej brakiem”. - To jest kwestia dyktatu warunków. Znamy to z historii, ale wydaje mi się, że Unia Europejska zbudowana jest na całkiem innych zasadach – dodał poseł.
Słowa Joseph Daula, lidera chadeckiej Europejskiej Partii Ludowej, uznane zostały za dość mocne, bo – jak oceniają komentatorzy – w Unii Europejskiej panuje zwyczaj, że się dyskutuje i przekonuje, a nie grozi.
PO: Tu nie chodzi o Polskę
Który kraj miał na myśli przewodniczący EPP? Zdaniem Bogusława Sonika z PO (partii należącej do EPP), na pewno nie były to słowa skierowane do Polski. – Myślę, że jest to groźba skierowana do Pragi – mówił Sonik. Europoseł dodał też, że jest to także „presja na Niemców”.
Sonik dodał też, że jest spokojny o podpisanie Traktatu Lizbońskiego przez polskiego prezydenta. Powołał się tu na słowa Lecha Kaczyńskiego, który obiecał, że podpisze dokument w momencie, kiedy zrobi to Irlandia i ratyfikują Niemcy.
Cztery kraje jeszcze nie ratyfikowały traktatu
W sumie Traktatu Lizbońskiego nie ratyfikowały jeszcze Polska, Czechy, Niemcy a także Irlandia. W tym ostatnim kraju jesienią ma się odbyć ponowne referendum w sprawie ratyfikacji.
Niemiecki Federalny Trybunał Konstytucyjny w Karlsruhe uznał pod koniec czerwca, że Traktat Lizboński reformujący UE jest zgodny z niemiecką konstytucją. Jednocześnie jednak Trybunał uzależnił jego ratyfikację przez prezydenta Niemiec od prawnego wzmocnienia wpływu parlamentu narodowego na wdrażanie unijnych przepisów. Specjalną ustawą kompetencyjną mają zająć się teraz niemieccy deputowani.
Z przyjęciem traktatu zwleka też czeski prezydent Vaclav Klaus. Swoje wahanie prezydent uzasadnia faktem, że Traktatu Lizbońskiego nie przyjęli jeszcze w referendum Irlandczycy i nie ratyfikował go polski prezydent Lech Kaczyński. Czeski prezydent czeka też na orzeczenie Sądu Konstytucyjnego odnośnie zapowiedzianej skargi części senatorów o niezgodności Traktatu Lizbońskiego z konstytucją.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24