Szef koncernu BP i jego rodzina dostali policyjną ochronę. Wiąże się to z groźbami, jakie zaczęli oni otrzymywać po tym jak w Zatoce Meksykańskiej doszło do wycieku ropy. To właśnie brytyjski koncern jest za niego odpowiedzialny.
O wszystkim napisała londyńska gazeta "Evening Standard", która powołała się na źródła policyjne w angielskim hrabstwie Kent. To właśnie tutaj mieszka szef BP Tony Hayward razem z żoną i dwójką dzieci.
Po eksplozji na platformie wiertniczej Deepwater Horizon, gdzie zginęło 11 osób i wycieku ropy do wód Zatoki Meksykańskiej, szef BP Tony Hayward i jego krewni zaczęli otrzymywać mnóstwo gróźb.
Walka z ropą
Walka z wyciekającą do wód Zatoki Meksykańskiej ropą trwa od końca kwietnia.
Firmie BP w dalszym ciągu nie udało się jednak wycieku powstrzymać. Awaria wywołała katastrofę ekologiczną w całym regionie, a w jej efekcie BP znalazł się w ogniu bezprecedensowej krytyki. Na wojnę z koncernem poszli też internauci. Na Facebooku powstała grupa "Boycott BP" ("Bojkotuj BP"), która apeluje o bojkotowanie wszystkich produktów koncernu.
Źródło: PAP