Przynajmniej dwa telefony komórkowe pasażerów samolotu Suchoj Superjet 100 rosyjskich linii Aerofłot, który zaginął nad Indonezją, działają - podał portal internetowy telewizji Russia Today, cytując miejscowego eksperta lotnictwa, który próbował nawiązać kontakt z przebywającymi na pokładzie pracownikami jednej z gazet. Maszyna, która zniknęła z radarów w czasie pokazowego lotu w okolicach stolicy kraju, Dżakarty, wciąż nie została odnaleziona. Indonezyjskie władze nie wykluczają jej porwania, bo - jak stwierdzono - w wypadku katastrofy "od razu zostałby włączony sygnalizator alarmowy". To się jednak nie stało.
"Samolot spadł z nieba" - tak miał się wyrazić wcześniej jeden z przedstawicieli armii indonezyjskiej cytowany przez agencję Reuters kilka godzin po tym, jak rosyjski samolot cywilny Suchoj Superjet 100, zniknął z radarów. - Wszystkie procedury przed startem zostały w pełni zrealizowane - powiedziała w pierwszym oświadczeniu Olga Kajukowa, rzeczniczka Aerofłotu.
Trudny teren. 50 ludzi na pokładzie
Maszyna wykonywała w środowe popołudnie w okolicy stolicy Indonezji lot, mający na celu zainteresowanie lokalnych linii lotniczych nową rosyjską konstrukcją. Na pokładzie znajdowało się łącznie 50 osób - 8 obywateli Rosji i 42 obcokrajowców. Russia Today podaje, że na pokładzie było dwóch Włochów, Francuz, Amerykanin i 38 Indonezyjczyków.
Na miejscu działa sztab kryzysowy złożony z przedstawicieli indonezyjskich władz, pracowników miejscowego lotniska, ekspertów i pracowników amabasady rosyjskiej w Dżakarcie.
- Ten teren jest bardzo trudny. Miejsce, w którym zniknął samolot graniczy z potężną górą, ale tę na pewno pilot widział, bo Suchoj jest wyposażony we wszystkie najnowocześniejsze sprzęty telemetryczne i nawigacyjne w lotnictwie - powiedział w rozmowie z "RT" były rosyjski pilot testowy, który latał w tamtych okolicach.
Porwanie, nie katastrofa?
Wiadomo, że za sterami maszyny siedział bardzo doświadczony pilot. Jego pomocnik też latał od dawna. Redaktor naczelny miejscowego magazynu lotniczego, który wysłał na pokaz dwóch swoich dziennikarzy powiedział w rozmowie z "RT", że długi czas po zniknięciu samolotu z radarów "ich komórki działały, ale nikt ich nie odebrał".
Indonezyjskie władze nie wykluczają nawet w tej sytuacji porwania maszyny. Z doniesień osób pracujących w sztabie kryzysowymi wynika bowiem, że sygnalizator alarmowy, który zostaje włączony "zawsze w momencie katastrofy", tym razem się "nie odezwał".
Ten teren jest bardzo trudny. Miejsce, w którym zniknął samolot graniczy z potężną górą, ale tę na pewno pilot widział, bo Suchoj jest wyposażony we wszystkie najnowocześniejsze sprzęty telemetryczne i nawigacyjne w lotnictwie. Superjet - Indonezja - rosyjski pilot
Wspinają się na szczyt
Poszukiwania samolotu trwają już kilkanaście godzin. W nocy, mimo rzęsistego deszczu i mgły na poszukiwania został wysłany na moment jeden śmigłowiec, jednak po pewnym czasie zawrócił. Ani jego załoga, ani dwie wcześniejsze jednostki nie znalazły śladu maszyny.
Grupa poszukiwawcza zmierza w stronę najwyższej góry w regionie - chce osiągnąć jej szczyt i stamtąd widzieć całą okolicę. Do poruszania się używa jednak tylko samochodów i aż do świtu w powietrze nie wzniosą się kolejne maszyny. Od rana jednak w akcji ma uczestniczyć pięć kolejnych śmigłowców.
Komunikat o zejściu
Według pierwszych doniesień z Indonezji, Suchoj Superjet 100 zniknął z radarów tuż po starcie z lotniska pod Dżakartą i nie wrócił na nie w wyznaczonym czasie. - Według informacji, jakie przekazała nam strona indonezyjska, kontakt z maszyną został przerwany 20 minut po starcie, ok. godziny 14:35 lokalnego czasu - powiedziała rzeczniczka Aerofłotu, Olga Kałukowa.
Wiadomo, że na pokładzie Superjeta było niewiele paliwa i na pewno uległo ono wyczerpaniu dwie-trzy godziny po starcie. Lot miał bowiem trwać 50 minut. Jak podaje agencja Ria Novosti, kilka chwil przed zniknięciem z radarów załoga maszyny poprosiła o zgodę na obniżenie poziomu lotu z około trzech kilometrów do dwóch. W rejonie, gdzie zaginęła maszyna, niektóre góry mają ponad dwa kilometry wysokości.
Podróż pokazowa
W większości pasażerami byli przedstawiciele dużych linii lotniczych z Azji Południowo-Wschodniej. Jeśli doszło do katastrofy, będzie to nie tylko tragedia dla rodzin ofiar, ale też rosyjskiego przemysłu lotnictwa cywilnego, który usilnie stara się zainteresować zagranicznych kontrahentów Superjetem. Suchoj to wciąż nadzieja Rosjan na odniesienie sukcesu w branży lotnictwa cywilnego, choć do tej pory ten pierwszy w pełni nowoczesny samolot zbudowany po upadku ZSRR, furory nie zrobił.
Zaginiony Superjet jest jednym z prototypów należących do Suchoja. Maszyna przez ostatnie dni wykonywała serię lotów pokazowych w różnych krajach Azji. Samolot zdążył zaprezentować się w Birmie, Pakistanie i Kazachstanie. W środę w Indonezji wykonano jeden lot pokazowy trwający 30 minut. Maszyna zaginęła podczas drugiego. Po Indonezji Superjet miał lecieć do Laosu i Wietnamu.
Dwusilnikowy odrzutowiec przeznaczony do komunikacji regionalnej wzniósł się po raz pierwszy w powietrze w 2008 roku. Do tej pory użytkownikom przekazano 8 egzemplarzy seryjnych, 7 z nich otrzymał rosyjski Aerofłot. Portfel niezrealizowanych dotąd zamówień opiewa na 232 sztuki, w tym 30 dla indonezyjskich linii Kartika. Maszyna może zabierać na pokład od 68 do 103 pasażerów.
Napędzające Superjeta 100 silniki powstały w kooperacji rosyjskiej firmy Saturn z francuskim koncernem Snecma.
Źródło: PAP, Russia Today, Reuters