Kilkanaście miesięcy temu świat zelektryzowało pojawienie się Stuxneta, wyrafinowanego wirusa komputerowego, który sparaliżował m.in. irańską elektrownię atomową. Ale Stuxnet odchodzi już w przeszłość. Pojawił się Duqu.
Stuxnet został stworzony, by paraliżować urządzenia wyprodukowane przez niemiecką firmę Siemens. Jako że urządzenia takie zainstalowano m.in. w irańskiej elektrowni atomowej w Buszerze, od razu pojawiły się podejrzenia, że Stuxnet, który zawirusował specjalistyczne oprogramowanie odpowiedzialne za działanie kluczowych urządzeń irańskiego programu atomowego, powstał w laboratoriach USA lub, co bardziej prawdopodobne, Izraela.
"New York Times" donosił nawet, że Stuxnet jest wspólnym dziełem USA i Izraela i był przez wiele miesięcy testowany w izraelskim ośrodku jądrowym w Dimonie.
Następca Stuxneta
Jednak Stuxnet może okazać się zupełnie przestarzały w porównaniu ze swoim następcą, Duqu. Jak ostrzega firma Symantec, Duqu "jest bardzo podobny do Stuxneta", ale ma inny cel.
Podczas gdy Stuxnet miał za zadanie zakłócić działanie zawirusowanych urządzeń, Duqu ma wniknąć do nich i przekazywać swojemu "właścicielowi" pozyskane dane. Jest zatem rodzajem zwiadowcy, który ma obnażyć słabe strony ofiary napastnikowi, by ten dobrze mógł przypuścić właściwy atak. - Duqu to w zasadzie wstęp do późniejszego "stuxnetopodobnego" ataku - mówią agencji Reutera przedstawiciele firmy Symantec.
Kto stworzył Duqu? Tego nie wiadomo, ale jak mówią w Symantecu, część kodu nowego wirusa jest podobna do Stuxneta. - Twórcy Duqu mieli dostęp do kodu źródłowego Stuxneta - uważają programiści.
Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu